Krzysztof Bolesta, doradca Szymona Hołowni, został nowym wiceministrem klimatu i środowiska. Żona Bolesty - Agata Staniewska-Bolesta - jest dyrektorem w polskiej filii duńskiej spółki Ørsted z branży energetyki wiatrowej. On sam pełnił do niedawna funkcję wiceprezesa Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych. Podmiot ten był wówczas i jest nadal członkiem brukselskiej organizacji, finansowanej m.in. przez niemiecki rząd oraz przez fundację związaną z byłym wiceprezesem Deutsche Banku.
O tym, że Bolesta został nowym wiceministrem klimatu i środowiska, poinformowała na platformie X partia Polska 2050.
O Boleście zrobiło się głośno w ostatnich tygodniach, przy okazji tzw. ustawy wiatrakowej przygotowanej głównie przez polityków Polskę 2050. Okazało się, że żona doradcy Hołowni - Agata Staniewska-Bolesta - jest dyrektorem w polskiej filii duńskiej spółki Ørsted z branży energetyki wiatrowej.
Tymczasem aktywność zawodowa samego Bolesty jest równie interesująca co jego małżonki. Gdy zostawał on doradcą lidera Polski 2050, pełnił jednocześnie funkcję wiceprezesa Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE). Był nim od 2017 do 2020 r. Co to za organizacja?
FPPE promuje radykalne zmiany prawne dążące do wykluczenia z rynku aut spalinowych i zastąpienia ich pojazdami elektrycznymi. Pochwala m.in. takie posunięcia jak uderzające w dużą część polskich kierowców Strefy Czystego Transportu w miastach, wspierała zresztą i pomagała we wprowadzeniu ich w Krakowie oraz Warszawie. W 2019 r. Bolesta jako wiceprezes FPPE pisał:
Bolesta zachwalał też wiatraki, i to już w czasie, gdy jego żona pracowała w duńskiej firmie z tej branży. W 2019 r. w felietonie na portalu green-news.pl pisał jako wiceprezes FPPE: "Jeszcze nie można przestawić całego systemu elektroenergetycznego na odnawialne źródła energii, ale wiatraki na lądzie, a wkrótce też te na morzu, mogą być z powodzeniem konkurencyjne w odniesieniu do rozdającego wciąż w Polsce karty węgla".
FPPE wydaje też "Green Car Magazine", pismo poświęcone zachwalaniu zalet aut elektrycznych. Oprócz prowadzonych "dzięki uprzejmości" producentów testów aut elektrycznych (momentami ocierających się o groteskę, m.in. relacja z podróży "elektrykiem" z Warszawy do Olsztyna z dwoma przystankami na ładowanie, które trwały łącznie 2 godziny 45 minut) redakcja pisma ubolewa np. nad tym, że "koszt zakupu i eksploatacji auta osobowego w Polsce pozostaje relatywnie niski". Przez to zalewa nas fala używanych, mocno szkodzących środowisku i naszemu zdrowiu samochodów z Zachodu" - dodawano. Na łamach magazynu promowano też przygotowany przez FPPE projekt "ekologicznej reformy podatkowej", mającą uprzywilejować na rynku samochody elektryczne. Autorzy wyjaśniali:
"W skrócie chodzi o to, by samochody zeroemisyjne były opodatkowane niżej od spalinowych, zwłaszcza tych najstarszych i najbardziej zanieczyszczających powietrze. Różnica musi być na tyle znacząca, by motywowała nabywców do kupna samochodu zeroemisyjnego".
W pierwszych numerach, których współredaktorem był właśnie Bolesta, czytamy:
FPPE określa się jako "partner" mającego siedzibę w stolicy Belgii Transport & Environment (T&E), z kolei ten drugi podmiot nazywa Fundację Promocji Pojazdów Elektrycznych swoim "członkiem". Te drobne rozbieżności nie są tu jednak istotne.
Znacznie bardziej interesujące są działania brukselskiej organizacji - i jej sponsorzy. T&E popiera najradykalniejsze pomysły ekologów i eurokratów w dziedzinie transportu, począwszy od słynnego "Fit for 55". Chodzi nie tylko o samochody, ale i o statki oraz samoloty. W jednej z niedawnych analiz tego think-tanku możemy przeczytać:
W zarządzie T&E, która na pensje dla personalu wydaje ponad 3 mln euro rocznie, znajdujemy Niemca Christiana Hochfelda, który jednocześnie - co ciekawe - od 2015 r. jest członkiem rady doradczej powiązanego z komunistycznym reżimem Chińskiego Forum Pojazdów Elektrycznych (China EV100). Dodajmy tu, że to właśnie Chiny - a nie europejski przemysł czy obywatele państw UE - będą największym beneficjentem "zielonej" rewolucji transportowej w UE. W związku ze szczytem UE-Chiny tak pisał o tym niedawno włoski dziennik "Corriere della sera":
Na tym nie koniec. Wiceprezesem T&E jest Marcin Korolec, między 2011 a 2013 r. minister środowiska w rządzie PO-PSL, a od wielu lat... prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, dobry znajomy Bolesty.
"GP" sprawdziła listę sponsorów Transport & Environment, ze szczególnym uwzględnieniem lat, w których wiceprezesem FPPE był Krzysztof Bolesta.
Jednym z głównych donatorów T&E (co roku ponad milion euro) jest Europejska Fundacja Klimatyczna (EFK), którą często opisywaliśmy w naszym tygodniku. Do 2018 roku funkcję przewodniczącego jej rady nadzorczej pełnił były niemiecki wiceminister finansów, Caio Koch-Weser, który zabezpieczył fundusze dla Rosji na budowę Nord Stream (zatwierdził gwarancje państwa niemieckiego dla kredytu Deutsche Banku dla Gazpromu), a później pełnił funkcję wiceprezesa Deutsche Banku. Dziś Koch-Weser wciąż jest związany z EFK, tym razem jako szef jej Komitetu Doradczego.
Organizację T&E wspiera też finansowo Komisja Europejska. Jeszcze ciekawszym sponsorem jest niemieckie Ministerstwo Środowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Reaktorów Atomowych - czyli de facto niemiecki rząd.
W 2019 r. na stronie internetowej Transport & Environment ukazał się obszerny tekst opisujący raport T&E krytyczny wobec skroplonego gazu ziemnego (LNG). Przypomnijmy, że paliwo to pozyskujemy od kilku lat przede wszystkim z Kataru i USA. Jest to możliwe dzięki ulokowanemu w Świnoujściu terminalowi, którego planowaną rozbudowę głośno w ostatnich latach krytykują Niemcy. W tekście cytowano wypowiedź Krzysztofa Bolesty (jako wiceprezesa Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych):