Dziś Parlament Europejski przyjął sprawozdanie Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) PE, zalecające zmianę unijnych traktatów. - Trzeba jasno powiedzieć, że dzisiaj część odpowiedzialności spada na europarlamentarzystów, którzy współpracowali z Tuskiem. Ludzie ci zdobyli mandaty w ramach Koalicji Europejskiej - komentuje wynik głosowania dla portalu niezalezna.pl Arkadiusz Mularczyk.
Dziś Parlament Europejski przyjął sprawozdanie Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO) PE, zalecające zmianę unijnych traktatów. Chodzi o 267 poprawek w obu traktatach - o Unii Europejskiej (TUE) oraz o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE). Sprawozdanie zostało przyjęte głosami: 291 głosów "za", 274 "przeciw" , 44 osoby wstrzymały się od głosu. Część polskich europosłów - jak Róża Gräfin von Thun und Hohenstein, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller i Sylwia Spurek - zagłosowała zgodnie z wolą Niemiec i Francji, naciskających na zniesienie zasady jednomyślności w Radzie UE.
Jak podkreśla wiceminister spraw zagranicznych, wystarczyłoby gdyby wszyscy polscy europosłowie głosowali przeciw, a wówczas projekt by nie przeszedł do dalszych prac.
- Organ Unii Europejskiej, który jest niedemokratycznym organem, niepodlegającym jakiejkolwiek kontroli, potencjalnie może dokonywać zmian, które będą ingerowały głęboko w system ustrojowy państw członkowskich. Jest to potężne zagrożenie dla suwerenności krajów członkowskich, w tym Polski - ostrzega Mularczyk. - Trzeba powiedzieć jasno, że to są bardzo poważne procedury, które zostały uruchomione i one idą jak walec. Następnie będą realizowane kolejne etapy - dodał wiceminister w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Do wyborów do Parlamentu Europejskiego pozostaje siedem miesięcy, dlatego eurodeputowani w błyskawicznym tempie zajęli się sprawą rewizji traktatów.
- Ten pośpiech wiąże się z nadchodzącymi wyborami, które mogą zmienić układ sił w europarlamencie. Jest obawa, że pakiet kontrolny mogą przejąć tam siły, które są przeciwko tym zmianom. Stąd dynamika i głosowanie bez większej refleksji, świadomości, jak potężne zmiany są szykowane w krajach członkowskich
- Metodami siły politycznej forsuje się zmiany, które będą narzucone krajom. To będzie służyć przede wszystkim niemieckiej gospodarce i niemieckiemu państwu oraz politykom. Eksperci, którzy przygotowali raport, ale również europosłowie z czterech grup politycznych, to byli Niemcy. Widać, że jest to globalistyczny projekt szyty pod Niemcy, który stanowi wielkie zagrożenie dla suwerenności i niepodległości krajów europejskich - ostrzega poseł PiS, nawiązując do publikacji "Gazety Polskiej".
W najnowszej odsłonie tygodnika można przeczytać o tym, kto stoi za planami zbudowania supermocarstwa unijnego, obejmującego m.in. wspólną armię i walutę. "Wśród pięciorga europosłów przygotowujących radykalne federalizacyjne zmiany w traktatach UE aż czworo to Niemcy, a każde z nich należy do Europa-Union Deutschland. Jak sprawdziła „Gazeta Polska”, organizacja ta, której członkiem jest m.in. polityczny mentor Tuska Manfred Weber, domaga się pozbawienia krajów UE suwerenności i przekształcenia Unii Europejskiej w superpaństwo pod przywództwem Niemiec i Francji – z jedną armią, europejską tożsamością narodową, zunifikowanym systemem podatkowym i obowiązkową walutą euro" - pisze Grzegorz Wierzchołowski.
- Niewątpliwe, są to argumenty pod publiczkę. Celem jest wyparcie wpływów USA z Europy oraz stworzenie mechanizmów, które będą służyły niemieckiej gospodarce: przede wszystkim poprzez kwestie regulacji, zapisów polityki fiskalnej i monetarnej. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć dzisiaj tych wszystkich konsekwencji, które mogą mieć wpływ na życie nasze i naszego kraju