„Żule z prawicowego lumpeksu” – tak Tomasz Lis nazwał dziennikarzy lustrujących przedstawicieli mediów, podkreślając, że „nie waha się użyć określenia”. Rzecz działa się w piątkowy poranek w radiu Tok FM podczas kolejnej pogawędki w audycji Jacka Żakowskiego, a nawiązywano do książki „Resortowe dzieci”.
Tomasz Lis od dawna przyczynia się do tego, by dyskusja w programie Żakowskiego nie wykraczała ponad wyszukany poziom rynsztoka. Metody są proste – obraźliwe ataki na opozycję i chamstwo. Wystarczy przypomnieć, jak ordynarnie przedrzeźniał red. Joannę Lichocką za to, że wcześniej próbowała w tym samym radiu bronić prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. I być może należałoby nie zajmować się językiem używanym przez Lisa w jakimś niszowym radyjku, gdyby nie drobny fakt: to człowiek, który jest twarzą publicznej telewizji. A twarze TVP obowiązują w debacie publicznej zasady etyki i kultury.
Jestem przeświadczona co do tego, że jego kontrakt zawiera stosowne zapisy na ten temat. Najwyższa więc pora, by chamstwem Lisa zajął się prezes telewizji publicznej Juliusz Braun. A przy okazji wewnętrzna komisja etyki.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas