Premierowy odcinek drugiego sezonu "Reset" - głośnego serialu dokumentalnego - opowiada o tym, jak Donald Tusk i jego środowisko polityczne robiło wszystko, by Rosjanie mogli przeforsować swoją wizję zbrodni katyńskiej - w ich przekazie odartej z wyjątkowości i pozbawionej charakteru ludobójstwa. Autorzy serialu - Sławomir Cenckiewicz i Michał Rachoń - prezentują nieznane dotąd notatki i dokumenty dowodzące m.in., że rozdzielenie wizyt w kwietniu 2010 r. i próba pozbycia się prezydenta Lecha Kaczyńskiego wynikała w dużej mierze z jego nieugiętego stosunku do prawdy o Katyniu.
Jak ujawniono w najnowszym odcinku "Resetu" - jeszcze przed wizytą Putina na Westerplatte na początku września 2009 r. trwała korespondencja między Radosławem Sikorskim a Siergiejem Ławrowem, z której wynikało, że sprawa Katynia miała być usunięta z listy spraw spornych w stosunkach Polska-Rosja. Zajmował się tym Adam Rotfeld, współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, w PRL zarejestrowany jako kontakt operacyjny Służby Bezpieczeństwa.
17 sierpnia 2009 r. Ławrow pisał do Sikorskiego:
Przeszkodą w tych dyplomatycznych zabiegach okazał się Lech Kaczyński, który 1 września 2009 r. na Westerplatte - wywołując wściekłość Putina (świadczą o tym ujawnione we wcześniejszych odcinkach serialu notatki urzędników) - rzucił ówczesnemu premierowi Rosji w twarz:
"Trzeba też potrafić przyznać się do grzechów i nie stawiać w jednej płaszczyźnie decyzji o zamordowaniu 30 tys. ludzi oraz epidemii tyfusu i innych chorób. To nie jest droga do pojednania".
17 września 2009 r., w Warszawie, prezydent RP tak mówił o Katyniu:
"Jeżeli tego rodzaju akt nie jest aktem ludobójstwa, to ja się pytam, co nim jest? Pytam się, bo to pytanie zostało w Polsce postawione i nie przez byle kogo".
Było to nawiązanie czynności rządu Tuska i zdominowanego przez PO parlamentu, które sfinalizowane zostały pod koniec września 2009 r. Wtedy to w Sejmie pojawił się projekt przedziwnej uchwały ws. Katynia. Sławomir Cenckiewicz mówi o tym w "Resecie":
"23 września 2009 r. polski Sejm większością PO i PSL po raz pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu ogłasza całemu świata, że Katyń był jedynie zbrodnią wojenną - wbrew całemu stanowisku prawnemu, różnym ekspertyzom, książkom, śledztwu".
W owej uchwale czytamy m.in.:
Jak podkreślają twórcy "Resetu", uchwała ta była odzwierciedleniem życzeń Rosjan z trzech powodów: 1) mówiła o cierpieniach "obywateli ZSRR", 2) stawiała Katyń w szeregu innych zbrodni, odmawiając jej tym samym wyjątkowości, 3) zaprzeczała, by w Katyniu doszło do ludobójstwa.
Szczególnie ten ostatni punkt był ważny. Dlaczego? Bo de facto było to wyrzeczenie się przez Polskę roszczeń wobec Rosji oraz pozbawienie samych Polaków prawa do występowania z roszczeniami wobec Rosji przed międzynarodowymi trybunałami. Cenckiewicz tłumaczy w "Resecie", na czym polega definicja ludobójstwa i dlaczego stosuje się ona do Katynia:
"Konwencja międzynarodowa nt. ścigania zbrodni ludobójstwa z 1948 r. mówi o tym, że ludobójstwem jest czyn, który godzi w całość albo część grupy etnicznej w taki sposób, że uniemożliwia jej - w ty przypadku Polakom - naturalny rozwój i uszkadza tę wspólnotą w na tyle trwały sposób, że ona nie jest w stanie się rozwijać".
Z szeregu ujawnionych w "Resecie" dokumentów wynika, że z narracją o Katyniu ściśle związana była gra na rozdzielenie wizyt Tuska i prezydenta Kaczyńskiego w kwietniu 2010 r. Moskwa bała się bowiem ponownego upokorzenia Putina - jak na Westerplatte. Polski rząd przychylał się niestety do życzeń Rosjan.
#Reset
— michal.rachon (@michalrachon) August 22, 2023
📌Notatka z rozmowy telefonicznej Putin/Tusk w wyniku której zostały rozdzielone wizyty w Katyniu w kwietniu 2010 roku. @Cenckiewicz pic.twitter.com/uSIXhRvGbz
W styczniu 2010 r. wiceszef MSZ Andrzej Kremer przekazał Rosjanom, że to Donald Tusk stanie na czele polskiej delegacji na główne obchody katyńskie. Miał być więc jeden oficjalny reprezentant Polski na głównych obchodach w Rosji. Każda inna wizyta, nawet prezydencka - wynika z pisma upublicznionego w serialu - nie byłaby delegacją oficjalną. Co więcej - polscy dyplomaci przekonywali Rosjan, że Tusk powinien spotkać się w Katyniu z Putinem i że Warszawie bardzo na tym zależy. Rosjanie stawiali jednak dwa warunki: ma tam nie być Lecha Kaczyńskiego, a Polacy powinni przyjąć rosyjską wizję Katynia, czyli że jest to jedna z wielu zbrodni sowieckich, niemająca rangi wyjątkowości.
Cenckiewicz i Rachoń po raz pierwszy pokazują treść notatki z rozmowy, jaka 4 lutego 2009 r. odbyła się między Tomaszem Arabskim, szefem kancelarii Tuska, a zastępcą szefa administracji premiera federacji rosyjskiej Jurijem Uszakowem. To podczas tej rozmowy po raz pierwszy padła data 7 kwietnia jako termin oficjalnych obchodów. Był to więc moment, w którym ostatecznie rozdzielono dwie wizyty. 7 kwietnia Putin miał spotkać się z Tuskiem, a 10 kwietnia - z niejako "prywatną" wizytą - miał w Katyniu zjawić się Lech Kaczyński.
Rosyjski plan został doprowadzony do końca. 17 marca Arabski jedzie do Moskwy i tam spotyka się w moskiewskiej restauracji z Jurijem Uszakowem i Igorem Sieczinem, najbliższymi współpracownikami Putina. W trakcie wyprasza tłumaczkę i zabrania jej o tym mówić... ambasadorowi RP w Moskwie. 7 kwietnia Putin - przy biernej reakcji Tuska - przedstawił Katyń jako zbrodnię, której ofiarami są dwa narody: rosyjski i polski. 9 kwietnia Sejm RP przyjął uchwałę ws. Katynia, znów nie używając słowa "ludobójstwo". Mowa jest za to o "prochach tysięcy Rosjan" w Lesie Katyńskim. Oraz o tym, że wspólny udział Tuska i Putina w uroczystościach w Katyniu jest "ważnym gestem o symbolicznym wymiarze".
Następnego dnia - 10 kwietnia 2010 r. - w Smoleńsku zginął Lech Kaczyński z małżonką oraz 94 inne osoby z polskiej delegacji, w tym wielu generałów, ministrów, parlamentarzystów, szefów najważniejszych instytucji i przedstawicieli środowisk katyńskich oraz patriotycznych. Jak wynika z ustaleń podkomisji smoleńskiej - był to wynik zamachu.