Lider Grupy Wagnera Jewgnienij Prigożyn opublikował pierwszy film od czasu marszu na Moskwę. Jak wynika z treści nagrania nie przebywa on już ani w Rosji, ani nawet na Białorusi. Teraz ma nowy cel. Wzywa najemników do „obrony wolności Afryki”.
Pięć dni po nieudanej próbie buntu w Rosji jego przywódca Jewgienij Prigożyn miał spotkać się z Władimirem Putinem, który zaproponował, by dowodzeni przez Prigożyna bojownicy z Grupy Wagnera walczyli odtąd w strukturach rosyjskiej armii; szef wagnerowców odrzucił tę propozycję informowała wówczas w brytyjska telewizja Sky News, powołując się na media rosyjskie.
To właśnie wtedy media obiegło zdjęcie Prigożyna przebywającego rzekomo w obozie szkoleniowym na Białorusi.
Od tego czasu szef wagnerowców jakby zapadł się pod ziemię. Dziś w sieci pojawiło się jednak nowe nagranie Prigożyna, na którym przekonuje on, że realizuje nowe cele w… Afryce. Szef bandy zwyrodnialców z licznymi wyrokami na koncie nawołuje do wspólnej walki „w obronie wolności Afryki”.
Prigozhin published the first video since the failure of the rebellion
— NEXTA (@nexta_tv) August 21, 2023
The head of PMC "Wagner" recorded a video from Africa and said that he "performs there the tasks that we promised to solve". The terrorist also called for volunteers to join the PMC to "defend the freedom of… pic.twitter.com/9ibXb5c30S
Przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow tłumaczył dziś, że przebywający na Białorusi rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera mogą być wykorzystywani do prowokacji na granicach z Polską i krajami bałtyckimi. Zastrzegł jednak, że nie stworzą oni realnego zagrożenia militarnego dla tych państw, ponieważ „nie są samobójcami”.
Wszystkie dotychczasowe działania wagnerowców na granicy Białorusi z Polską i krajami bałtyckimi, to operacje informacyjno-psychologiczne służące angażowaniu sił i środków (przeciwnika), odwracaniu jego uwagi, tworzeniu pewnego rodzaju prowokacji i dodatkowego napięcia. Nie jest to jednak faktyczne zagrożenie wojskowe. Oczywiście, w Grupie Wagnera są różni ludzie, ale nie sądzę, by był tam duży odsetek samobójców. Przynajmniej (szef tej formacji) Prigożyn zdecydowanie do takich osób nie należy.
Według przedstawiciela HUR priorytetowym kierunkiem geograficznym dla rosyjskich najemników pozostają kraje Afryki. Jak dodał, wagnerowcy są też wykorzystywani do wewnętrznych rozgrywek o władzę w Rosji, co pokazał czerwcowy "marsz" Prigożyna na Moskwę.
24 czerwca najemnicy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Założyciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Było to rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.
Jak informowały pod koniec lipca ukraińska straż graniczna i brytyjskie ministerstwo obrony, do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło co najmniej kilka tysięcy wagnerowców, ale pozostaje niejasne, co stało się z ich ciężkim sprzętem.
Liczba najemników przebywających obecnie na Białorusi jest trudna do oszacowania. Niezależne białoruskie media informowały, że z Rosji wjechało już do sąsiedniego kraju kilkanaście kolumn wagnerowców. Pojawiały się też jednak doniesienia, że część tego zgrupowania mogła następnie opuścić Białoruś.
Wobec prawdopodobnego zakazu udzielania informacji, nałożonego przez Kreml na szefa wagnerowców Jewgienija Prigożyna, dalsze plany najemników są trudne do odgadnięcia i wiarygodnego zweryfikowania.
Już na początku sierpnia amerykański Instytut Studiów nad Wojną zwracał uwagę, że analiza najnowszych zdjęć satelitarnych dowodzi, że najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera, którzy jakoby mieli rozpocząć odwrót z Białorusi do Rosji, wciąż pozostają na białoruskim terytorium, a nawet zwiększają tam liczebność swoich sił.
Sytuacja jest niejasna, ponieważ pojawiają się dowody świadczące zarówno o wycofywaniu tych formacji do Rosji, jak też rozmieszczaniu kolejnych terrorystów z Grupy Wagnera w białoruskich obwodach mohylewskim i brzeskim - przyznał ośrodek analityczny ISW.