Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Wydostać się z ramion Kremla

To, co się rozgrywa za wschodnią granicą, jest nie tylko walką o przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej.

To, co się rozgrywa za wschodnią granicą, jest nie tylko walką o przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej. Jest to coś znacznie większego: chodzi o przyszły kształt Europy i o przyszłe relacje z naszym wschodnim sąsiadem. Eksperci zajmujący się Ukrainą nie mają wątpliwości – obecne wydarzenia są dużo ważniejsze od pomarańczowej rewolucji.

Protesty na Ukrainie rozpoczęły się 21 listopada, kiedy to rząd premiera Mykoły Azarowa ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Podpisanie miało nastąpić na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Tak jednak się nie stało i dokładnie w dziewiątą rocznicę rozpoczęcia pomarańczowej rewolucji na Majdanie Niepodległości w Kijowie zebrały się tłumy, by publicznie wyrazić swój sprzeciw przeciwko decyzji ukraińskich władz. Dla protestujących prezydent Janukowycz jest postacią jednoznaczną – „kryminalistą na rosyjskim postronku”.

Kaczyński w Kijowie

Niewątpliwie jednym z najważniejszych dni w obecnym proteście była niedziela 1 grudnia. Wtedy to na blisko 800-tysięcznym wiecu (niektóre stacje telewizyjne podawały, że było tam wówczas ponad 1 mln osób) przemawiali czołowi przedstawiciele opozycji i zaproszeni przez nich goście, w tym prezes PiS u Jarosław Kaczyński. Razem z dziennikarzami „Gazety Polskiej” oraz przedstawicielami mazowieckich klubów „Gazety Polskiej” byłam wtedy na Majdanie Niepodległości. Widziałam niezwykle emocjonalną, żywiołową reakcję tłumu na przerywane oklaskami przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, które było na bieżąco tłumaczone na język ukraiński. Widziałam, w jaki sposób przedstawiciele ukraińskiej opozycji traktują Kaczyńskiego: dla nich to mąż stanu, polski polityk, który nie wahał się publicznie zadeklarować poparcia ich dążeń. Po Jarosławie Kaczyńskim swoje przemówienie wygłosił Jacek Protasiewicz, europoseł Platformy Obywatelskiej. Nie bardzo wiadomo, dlaczego najpierw powiedział do tłumów na majdanie kilka zdań po rosyjsku, ale najwyraźniej zrozumiawszy nietakt, później przemawiał już po angielsku. Henryk Wujec, który też był na trybunie, nie powiedział nic. Gdy Jarosław Kaczyński opuszczał Majdan Niepodległości, tłum żegnał go skandowaniem „Kaczyński” i brawami. Ukraińcy traktowali nas bardzo przyjaźnie: słysząc polski język lub widząc polską flagę, zatrzymywali nas i po polsku dziękowali. Mówili, jak ogromne znaczenie ma dla nich wizyta Jarosława Kaczyńskiego, i podkreślali, że pamiętają, ile dla nich zrobił prezydent Polski śp. Lech Kaczyński. Przypominali jego wizytę w Gruzji: dla nich była ona symbolem powstrzymania Putinowskiej inwazji. Rozmawiający z nami Ukraińcy nie mieli wątpliwości co do intencji Władimira Putina: że chce on odbudować rosyjskie imperium, a państwa – w tym Ukrainę – które kiedyś wchodziły w skład ZSRS, ponownie w pełni uzależnić od Rosji.

Pół miliona ludzi unika prowokacji

Kilka godzin po niedzielnych oficjalnych wystąpieniach na ul. Bankowej przed siedzibą prezydenta Wiktora Janukowycza, położonej nieopodal Majdanu Niepodległości, pomiędzy oddziałami Berkutu (sił specjalnych ukraińskiej milicji) a protestującymi, rozpoczęła się regularna bitwa. Stałam tuż obok berkutowców, gdy pod moimi nogami wybucha petarda i jednocześnie rozpylono gaz. Część osób zaczęła uciekać, część wdała się w bijatykę. Kilkanaście osób zostało ciężko rannych – zakrwawieni ludzie leżeli na chodniku, a opatrywali ich studenci medycyny. Widziałam, jak milicjantów atakują mężczyźni ubrani w mundury moro, mający na przedramieniu znak ukraińskich nacjonalistów, którzy wcześniej byli na Majdanie Niepodległości z czerwono-czarną flagą. Widziałam zamaskowane osoby, gdy rzucały kamieniami w stronę milicji, widziałam też, jak zza kordonu Berkutu wychodzili ludzie, którzy natychmiast wszczynali bójki. Bijatyki z milicjantami trwały do wieczora i nie ulega wątpliwości, że część z nich była prowokacją obliczoną na to, by pokazać protestujących na Majdanie Niepodległości jako zadymiarzy. Dzień później, 2 grudnia szef ukraińskiej milicji został odwołany – nasi znajomi Ukraińcy żartowali, że była to kara za nieskutecznie przeprowadzoną prowokację. Niewiele jednak brakowało, by rozruchy objęły dużą część Majdanu Niepodległości. W pewnym momencie tłum sprzed siedziby Janukowycza zaczął uciekać przed atakiem berkutowców, którzy gonili protestujących – jedynie opanowanie kilku mężczyzn, którzy zaczęli krzyczeć: „zatrzymajcie się, to prowokacja”, sprawiło, że tłum się zatrzymał. Gdyby plan prowokacji się powiódł, na Majdanie Niepodległości rozpoczęłaby się prawdziwa jatka. A to byłby pretekst do użycia wojska i stłumienia protestu. Dzięki opanowaniu opozycjoniści wygrali kolejny dzień.

Najważniejszy protest

Rozmawiający ze mną eksperci zajmujący się Europą Środkowo-Wschodnią nie mają wątpliwości, że obecne wydarzenia są walką o przyszły kształt tej części naszego kontynentu. Pomarańczowa rewolucja pokazała, że można obalić komunistyczną władzę, ale to, co stało się później, po raz kolejny potwierdziło, że wolność od rosyjskich wpływów nie jest dana raz na zawsze. To, że Rosja chce utrzymać na Ukrainie swoje wpływy, jest widoczne nawet dla osób, które na co dzień nie zajmują się polityką. Artykuły w rosyjskich rządowych mediach są jednoznaczne: każde działanie popierające dążenia ukraińskiej opozycji jest „otwartą ingerencją w sprawy wewnętrzne suwerennego państwa, bezpośrednią groźbą pod adresem ukraińskich władz i zachętą dla opozycji do kontynuowania sprzecznych z prawem działań”.

Mimo pohukiwań Kremla coraz więcej Ukraińców chce autentycznych zmian. Na protest przyjechali nawet mieszkańcy tej części Ukrainy, gdzie wpływy rosyjskie są największe. Przedstawiciele opozycji głośno mówią, że nie zamierzają się poddawać i protest będzie kontynuowany aż do skutku: ustąpienia premiera i prezydenta.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dorota Kania