GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Wyroki i ich konsekwencje

W styczniu zeszłego roku pracownik Axel Springer, dziś już w tej firmie niepracujący, zaatakował kierowcę ciężarówki z hasłami pro-life. I nie był to jakiś tam drobny incydent w rodzaju wygrażania pięścią, jakiegoś rzuconego w powietrze wyzwiska czy splunięcia na auto. Napastnik swą ofiarę pobił z użyciem pięści i drzwi auta, przy okazji niszcząc jeszcze jej telefon, a wszystko zostało bezdyskusyjnie i szczegółowo udokumentowane.

Sprawa trafiła do sądu, a w sądzie, cóż, nie napiszę, że doszło do niespodzianki, nie napiszę, że wyrok był zaskakujący, bo przecież nie był. Sędzia, oczywiście zaangażowana w działania quasi-polityczne i znana z kontrowersyjnych, jak to się zwykło mówić w imię procesowej ostrożności, wyroków, fanatyka-przemocowca uniewinniła, uznając jego czyn za znikomo szkodliwy społecznie. Powtórzmy: napaść, pobicie, uszkodzenie mienia. Znikoma szkodliwość społeczna. Nie był to też czyn chuligański, a tylko danie upustu usprawiedliwionym emocjom, wywołanym przez aktywność społeczną napadniętego.

Gdy 20 kwietnia pojawiła się w mediach informacja o tym administracyjnym legitymizowaniu przemocy na ulicach polskich miast, jakiego dokonała swym wyrokiem sędzia, zadałem na twitterze pytanie, co jeszcze gotowa jest wziąć na swoje sumienie? Było bowiem oczywiste, że jest to wyrok z kategorii ośmielających. Bandyta otrzymuje wyraźny komunikat – możesz bezkarnie bić ludzi, jeśli są to ludzie wyznający inny światopogląd niż sędzia, który będzie cię sądził. Reszta to już tylko prawnicze lanie wody. Liberalizm, połączony z kastową moralnością prowadzi do przekazania w dół kluczowej kompetencji państwa – monopolu na przemoc.

Czemu piszę o tym akurat teraz, skoro to sprawa sprzed kilku tygodni? Ano dlatego, że gdy dotarła do nas wiadomość o brutalnym, bestialskim pobiciu osiemdziesięcioletniego księdza, wracającego z sakramentu namaszczenia chorych, przypomniałem sobie o moim pytaniu z 20 kwietnia. Zawsze, gdy słyszymy o podobnych przypadkach, w prawicowej przestrzeni medialnej słusznie przywołujemy słowa Sławomira Nitrasa o opiłowywaniu katolików. Jednak Nitras nie jest jedynym winnym tej społecznej, czy raczej antyspołecznej zmiany, która uprawomocniła w oczach wielu napaści na księży, zakłócanie mszy czy dewastacje obiektów kultu religijnego.

Nie wiem, czy sprawca napaści na kapłana słyszał w ogóle o wyroku mokotowskiego sądu. Ale nie wiem też, czy to nie ten wyrok, jako jeden z wielu zresztą, tak naprawdę nie skazał księdza-staruszka z Pionek na pobicie w biały dzień na ulicy.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

Krzysztof Karnkowski