Histeryczna kampania, żeby warszawiacy nie poszli na niedzielne referendum, jest bardzo typowa dla III RP. Tłumienie społecznej aktywności Polaków – o ile nie jest koncesjonowana i nie sprzyja interesom klasy rządzącej – to stała strategia naszej elity. Wiadomo, że dopóki zdolna do działania część społeczeństwa jest „na grzybach", to znaczy nie przejawia własnej inicjatywy w sprawach publicznych, dopóty mała grupa, która tylko sobie przyznaje prawo do rządzenia, może spokojnie zawłaszczać instytucje i całe państwo. Na szczęście pojawia się coraz więcej oddolnych inicjatyw, a wśród ludzi odradza się wiara w sens działania i samoorganizacji. Frekwencja podczas referendum pokaże skalę tego zjawiska. Polacy wciąż mają do załatwienia gigantyczną ilość spraw, które ich łączą: drogi, komunikacja, oświata, służba zdrowia itd. Działanie w skali lokalnej pozwala zobaczyć rzeczy takimi, jakimi są, wyzwala z życia w matriksie, zbliża ludzi do siebie, jest praktyczną lekcją patriotyzmu.
Energia społeczna milionów Polaków to nasz największy niewykorzystany potencjał. A więc w niedzielę warszawiacy do urn, a Platforma… do lasu!
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Andrzej Waśko