Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Klub towarzyszy generałów

Niemal bez echa przeszła informacja o porozumieniu podpisanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej z Klubem Generałów – stowarzyszeniem zrzeszającym komunistycznych wojskowych, również tych, kt

Niemal bez echa przeszła informacja o porozumieniu podpisanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej z Klubem Generałów – stowarzyszeniem zrzeszającym komunistycznych wojskowych, również tych, którzy wprowadzali w Polsce stan wojenny. PRL-owską generalicję przyjął również prezydent Bronisław Komorowski.
 
Klub Generałów powstał w 1996 r. Skupia takie nazwiska, jak gen. Franciszek Puchała, który uczestniczył w opracowywaniu planów stanu wojennego, gen. Józef Szewczyk, który w 1982 r. jako naczelny prokurator wojskowy domagał się wyższych kar dla górników z kopalni Wujek, gen. Mieczysław Dachowski, w latach 80. zastępca szefa Sztabu Generalnego, w 1989 r. attaché wojskowy przy Ambasadzie PRL w Moskwie, gen. Piotr Przyłucki, zastępca dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego, którego wojska w grudniu 1970 r. pacyfikowały Wybrzeże, gen. Józef Baryła, członek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (odpowiadał m.in. za propagandę wojskową), szef Głównego Zarządu Politycznego WP. Współpraca MON-u z Klubem dotyczy „udziału w uroczystościach wojskowych i państwowych oraz innych o charakterze patriotycznym" oraz „opieki nad pomnikami i miejscami pamięci narodowej". „Wykorzystywanie osób, które wcześniej pełniły ważne stanowiska w wojsku, to dobry model, z którego powinniśmy korzystać, tak jak robi to wiele innych państw" – mówił podczas podpisywania porozumienia szef MON-u Tomasz Siemoniak. Czyżby władza planowała wprowadzenie nowego stanu wojennego i ponowną pacyfikację Polski?
 
Mili starsi panowie
To właśnie na stronach internetowych Klubu Generałów ukazała się relacja z pogrzebu gen. Floriana Siwickiego, jednego z autorów stanu wojennego, a w samym stanie wojennym – członka WRON-u, szefa Sztabu Generalnego, w latach 1983–1990 szefa MON-u. Pogrzeb odbył się na Wojskowych Powązkach w Warszawie w marcu br. z udziałem kompanii reprezentacyjnej WP. O śmierci Siwickiego poinformował minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Zastrzegł jednocześnie, że nie jest to człowiek, któremu należy oddawać honory, sugerując tym samym, że nie będzie wojskowej asysty na cmentarzu. A jednak MON zadbało o uroczystą oprawę pogrzebu. Wyglądało to tak, jakby ministerstwem nie rządził minister, ale ktoś inny. Czyżby Klub Generałów? Bo podobno to właśnie jego członkowie wymogli na resorcie obrony asystę honorową dla komunistycznego dygnitarza. „Postać Siwickiego oceniam negatywnie. Ale armia nie odmawia prośbom rodzin i współpracowników zmarłych, jeśli nie są karani" – napisał na Twitterze Siemoniak. A karani nie są, bo w sądach III RP decydują koledzy komunistycznych dygnitarzy.
 
W świeckiej uroczystości pogrzebowej uczestniczył – w imieniu MON-u – Janusz Onyszkiewicz. Na stronach Klubu Generałów można było przeczytać, że Onyszkiewicz, w imieniu obecnego Ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka i prezydenta RP Bronisława Komorowskiego złożył kondolencje na ręce rodziny zmarłego oraz przypomniał bardzo owocną współpracę, jaka miała miejsce w 1990 r. między ówczesnym ministrem obrony narodowej gen. armii Florianem Siwickim a nowymi cywilnymi wiceministrami. Owymi wiceministrami byli Onyszkiewicz i Komorowski. A tak Komorowski wspomina Siwickiego w swojej książce „Prawą stroną": „Był bardzo miłym starszym panem. Kresowiak z Pińska, a żona ze Lwowa. Jego ojciec był przedwojennym podoficerem. Chętnie opowiadał o sobie, nie tylko o myślistwie i wędkarstwie. Było o czym rozmawiać, ale najmniej o wojsku". Zapewne pozostali członkowie Klubu Generałów, których prezydent ostatnio przyjął, to też mili starsi panowie.
 
„Nie głaskało nas życie po głowie"
Przede wszystkim Siwicki, tak jak inni komunistyczni generałowie, za życia powinien zostać osądzony. W 1968 r. dowodził Śląskim Okręgiem Wojskowym, biorąc udział w operacji „Dunaj", czyli w zbrojnej inwazji na Czechosłowację. Siwicki, obok Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, był trzecią główną postacią wojskowej junty – tak jak jego kolegów IPN oskarżył go o bezprawne wprowadzenie stanu wojennego. I za to należał się mu wyrok. Sąd uznał ich nawet za grupę przestępczą o charakterze zbrojnym. No i członka tego związku przestępczego III RP pochowała z honorami należnymi bohaterowi.
 
Siwicki powinien także odpowiedzieć za sprawę „Jesień 82". Polegała ona na powoływaniu wytypowanych przez SB działaczy Solidarności na fikcyjne ćwiczenia wojskowe na przełomie 1982/1983. Opozycjoniści spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie, zmuszeni do spania w namiotach i wykonywania różnych absurdalnych zadań, np. kopania nikomu niepotrzebnych rowów. Celem było odizolowanie politycznych przeciwników. Ale są tacy, którzy do dziś twierdzą, że ćwiczenia były „mniejszym złem". Tak, to oczywiście Jaruzelski, który w sprawie „Jesień 82" zeznawał jako świadek. W listopadzie 2012 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że Siwicki jest zbyt chory, by go osądzić. Na sądy chorują też Jaruzelski i Kiszczak.
 
Jaruzelski napisał specjalny list na śmierć Siwickiego: „Po ciężkiej, długotrwałej chorobie odszedł wielce zasłużony Żołnierz. Jak pisał poeta »nie głaskało nas życie po głowie«. […] Ojciec zamordowany w 1940 roku. On wraz z matką został deportowany na Daleką Północ. Stamtąd w 1943 roku znalazł się w Oddziale Polskim Szkoły Oficerskiej w Riazaniu. Tam właśnie, a więc przed 70 laty zbiegły się, splotły nasze żołnierskie drogi. Florian był świetnym żołnierzem. Służbę rozumiał jako patriotyczną powinność wobec Narodu i realnego Państwa".
 
Specjalność III RP
Wygląda zresztą na to, że uroczyste pogrzeby komunistycznych dygnitarzy to prawidłowość w III RP. Przecież niedawno z honorami, tym razem policyjnymi, pochowano w Olsztynie ostatniego szefa Służby Bezpieczeństwa w tym mieście – Kazimierza Dudkę. Teraz czekamy na pogrzeb towarzysza generała Jaruzelskiego – z pewnością zorganizowany przez MON z jeszcze większą pompą. Aleję Zasłużonych ma jak w banku. W ramach współpracy z resortem obrony dotyczącej „udziału w uroczystościach wojskowych i państwowych oraz innych o charakterze patriotycznym" zadba o to również na pewno Klub Generałów. Czy załatwi też powrót czterech śpiących na plac Wileński w Warszawie, jako „pomnika i miejsca pamięci narodowej"?

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Tadeusz Płużański