Za trzy lata Ukraina może całkowicie zrezygnować z rosyjskiego gazu – stwierdził premier Mykoła Azarow. Na ukraiński rynek coraz więcej błękitnego paliwa dostarczają zachodnie firmy, chce to robić też nasze PGNiG. Rezyzgnacja z dostaw Gazpromu to skutek ekonomicznego szantażu, jaki wobec Ukrainy stosuje Rosja. Spór z Moskwą związany jest z zamiarem podpisania przez Kijów umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Putinowi należy postawić pomnik za wsparcie naszej drogi do Europy – żartują Ukraińcy.
Ekonomiczny szantaż, jaki stosuje Kreml, przynosi skutki odwrotne od zamierzonych. Zamiast złamać ukraińskie władze i zmusić je do współpracy z Rosją na jej warunkach, spowodowały, że Kijów jest dziś bliżej Brukseli niż Moskwy. Dziennik „Kommiersant-Ukraina”, powołując się na wypowiedź ukraińskiego premiera, poinformował, że
w wyniku dotychczasowej dywersyfikacji dostaw gazu Ukraina prawie dwukrotnie zmniejszyła zakup rosyjskiego gazu.
Dziś Kijów płaci Gazpromowi ok. 430 dol. za 1000 m sześc. gazu, a na przykład Niemcy – tylko 380, choć do tych ostatnich trzeba go pompować 1800 km dalej. Rosjanie, mimo złożonych wcześniej obietnic, nie chcą jednak obniżyć Ukraińcom stawek.
W tej sytuacji Ukrainie bardziej opłaca się kupować gaz w niemieckiej kompanii RWE. –
Dochodzi do absurdu, bo w Niemczech rosyjski gaz jest tańszy niż na ukraińsko-rosyjskiej granicy. W tej sytuacji gotowi jesteśmy całkowicie zrezygnować z zakupów gazu w Rosji – wyjaśnia premier Azarow. Dodał, że jego kraj będzie mógł całkowicie uniezależnić się od dostaw z Rosji w ciągu trzech lat.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Marek Michałowski