Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Rosyjski „głos rozsądku” 

Elon Musk objawił się jako „realista” w polityce międzynarodowej. Jako pierwszy spośród nich zaproponował konkretne rozwiązania, które w jego opinii doprowadzą do końca wojny na Ukrainie. Szkopuł w tym, że są one nie tylko niekorzystne, lecz wręcz szkodliwe dla Ukrainy i wolnego świata. Wyglądają, jakby spisano je rosyjskim alfabetem. Trudno się dziwić oburzeniu, jakie wywołał miliarder, prezentował bowiem zupełnie inną postawę po rozpoczęciu inwazji. Niestety i nad Wisłą nie brakuje naśladowców Muska. Boją się jednak powiedzieć głośno o tym, o czym przynajmniej napisał amerykański przedsiębiorca. 

Kończący swoją misję w Niemczech ambasador Andrij Melnyk nawoływał do bojkotu Tesli i kazał się dosłownie „pier…” Muskowi. Główny doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego zastanawiał się, komu Amerykanin sprzyja. Z kolei ukraiński prezydent w podobnym duchu zaproponował zabawę w sondę na Twitterze – internauci odpowiadaliby, którą wersję biznesmena wybierają: czy popierającego Moskwę, czy jednak Kijów. 

Skąd Musk to wie?

Takie reakcje to efekt spekulacji Muska połączonych z jego sondą na Twitterze. Krezus finansowy nagle zachęcał de facto Ukrainę do ogłoszenia kapitulacji. Bo tak należy oceniać propozycję oddania wyzwalanego od ponad miesiąca Donbasu z rąk oprawców i gwarancję pozostawienia okupowanego Krymu w granicach Federacji Rosyjskiej. 

Co ciekawe, mało kto zwrócił uwagę, że Musk próbował popisać się wiedzą historyczną. „Krym formalnie (jest) częścią Rosji, jak to było od 1783 roku (do błędu Chruszczowa)” – napisał. Miliarder użył sformułowania, często przewijającego się w rosyjskich przekazach zarówno w mediach, jak i oświadczeniach przedstawicieli władz. 

Wiedzę należałoby jednak uzupełnić, bo Krym został najpierw zagarnięty Turkom przez carycę Katarzynę II. Na jakiej podstawie? Legenda głosiła, że w starożytności na półwyspie żyli Taurowie – plemię spokrewnione z przodkami Rosjan, Scytami. Pretekst stał się idealny do osiągnięcia celu, czyli zainstalowania własnej administracji i wojska. To właśnie po 1783 r. powstała Flota Czarnomorska, obecnie mocno dziesiątkowana przez siły ukraińskie. W latach 90. XVIII w. nastąpiło formalnie zrzeczenie się przez Turcję praw do Krymu. Rzeczywiście dziwne byłoby to, gdyby Musk miał wiedzę o tych szczegółach historycznych. Dlatego tym bardziej musi zastanawiać, dlaczego wpływowy miliarder posługuje się zmanipulowanym zdaniem, by przedstawić „swoje” warunki pokojowe. 

Niewykluczone zatem, że ten wpis był inspirowany przez kogoś z otoczenia właściciela Tesli i SpaceX. Idąc dalej, Musk zaproponował coś kompletnie oderwanego od rzeczywistości – ponowne plebiscyty w Donbasie, Ługańsku, Zaporożu i Chersoniu pod zwierzchnictwem ONZ. Ukraina miałaby pójść na rękę Rosji tuż po tym, jak w atmosferze terroru i wywózki ponad miliona ludzi ze wschodu i południa kraju przeprowadzono pseudoreferenda aneksyjne, a Władimir Putin włączył cztery obwody ukraińskie w granice Federacji Rosyjskiej. Nie trzeba dodawać, że taki precedens mógłby wywołać lawinę w innych krajach pozostających w głębokim sporze z Kremlem: choćby w Gruzji czy w Mołdawii, gdzie wojska rosyjskie okupują od wielu lat Naddniestrze. 

Jak przystało na nowomowę rodem z Moskwy, innym warunkiem „pokoju” byłaby deklaracja o neutralności Ukrainy, czyli w konsekwencji odwrót od starań o członkostwo w NATO. Ten powód był jednym z wielu powielanych przez putinowską propagandę, uzasadniającą – oprócz rzekomego ludobójstwa ludności cywilnej w Donbasie – inwazję. Według Muska, jeśli pokój na przedstawionych warunkach nie nastąpi, czekają nas miliony ofiar po obu stronach. A może nawet coś gorszego.

Filantrop prawdziwy czy farbowany 

Musk po 24 lutego 2022 r. stanął po stronie Kijowa, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie za darmo. SpaceX zapewnia ukraińskim wojskom i administracji w miastach dostęp do internetu Starlink. To niezwykle ważne udogodnienie dla armii, bo dzięki technologii na orbicie ma nieskrępowany dostęp do bezpiecznej sieci, a sztaby mogą lepiej koordynować kontrofensywę i skutecznie używać dronów na polu walki. Chwalił się tym sam Musk, przypominając Garriemu Kasparowowi w odpowiedzi na krytykę, kto siedzi tylko na kanapie, a kto realnie pomaga. 

Jednak według „Washington Post” Amerykanin nie jest filantropem, za którego się podaje. Doskonale zarobił na przekazaniu technologii Ukraińcom, bo najpierw to Amerykańska Agencja Rozwoju Międzynarodowego (USAID) zapłaciła za Starlink 3 mln dol. Następnie Biały Dom udostępnił technologię wojskom ukraińskim w ramach pomocy po napaści Rosji. Media w USA twierdzą, że nie wiadomo nic o tym, by Musk przekazał Ukrainie cokolwiek za darmo, np. w ramach darowizny. 

Tuż po twitterowej awanturze brytyjski „Financial Times” przekazał, że Starlink zaczął szwankować na wyzwolonych terenach, a żołnierze ostrzegają przed problemami na froncie właśnie z tego powodu. Przerwy w dostępie do usług oferowanych przez systemy łączności SpaceX hamują ofensywę przeciwko rosyjskim wojskom okupacyjnym – czytamy w gazecie. Koincydencja z międzynarodowym poruszeniem, w którym z jednej strony brali udział Zełenski i jego ludzie, a z drugiej Musk i „realiści”, wydaje się odpowiedzią na pytanie, co dzieje się ze Starlinkiem. 

Miliarder na poparcie swoich tez pokazał mapę wyborczą z 2012 r., gdzie na terenach przymusowo wcielonych do Rosji dominowały głosy na prorosyjską Partię Regionów. Zapomniał przy okazji, że w 2019 r., w tych samych miejscach głosowano w zdecydowanej przewadze na Wołodymyra Zełenskiego. Tego samego, który w kampanii wyborczej zapowiadał zbliżenie do Zachodu i zgłaszał prounijne aspiracje. Na plus można Muskowi zapisać, że jako jeden z nielicznych „realistów” wprost zadeklarował, czego oczekuje od Ukrainy. I warto to dobrze zapamiętać, słuchając innych, na przykład nadwiślańskich „realistów”. 

Komorowski i inni domorośli geostratedzy

To pewien dowód odwagi i szczerości w porównaniu do części polskich publicystów, którzy chcą „pomagać z głową”, a jednocześnie nie mają nic przeciw wpuszczaniu rosyjskich nachodźców, nie zwracają uwagi na masowe mogiły ukraińskich cywilów, ale pochylają się z ubolewaniem nad zamachem dokonanym na Darii Duginie, a także obawiają się ładunków jądrowych w rosyjskim arsenale i dlatego z rezerwą patrzą na ukraińską kontrofensywę. 

Nasi geopolityczni eksperci, wyraźnie niezadowoleni z postępów armii Ukrainy, nigdy nie starają się nawet przedstawić konkretów. Nie chcą pochwalić się receptami – zazwyczaj odpowiadają w dyskusjach, że to nie oni są od podejmowania strategicznych decyzji, lecz rządzący politycy. 

Musk przynajmniej się odsłonił i robi za pożytecznego idiotę w cyrku Putina z otwartą przyłbicą. Przypomnę, że jeszcze w marcu 2022 r. wzywał Putina na pojedynek o Ukrainę. Stał się wrogiem numer jeden dla rosyjskiej agencji Roskosmos, rywalizującej o wpływy na orbicie z Amerykanami.  

Postawą Muska w sprawie Ukrainy zainspirował się Bronisław Komorowski. W rozmowie z Radiem RMF FM były prezydent wprost skrytykował Zełenskiego za to, że… „pręży mięśnie” i nie zamierza zasiąść do rozmów z Putinem. – Uważam, że korzystniej dla świata, dla Ukrainy, dla Polski, dla Europy, dla świata zachodniego byłoby to, gdyby doszło jak najszybciej do szukania rozwiązania na niwie dyplomatycznej, a nie tylko wojskowej. Rozumiem, że prezydent Zełenski pręży mięśnie i już się dostosowuje do tego, że prawdopodobnie Putin tę wojnę przegra. Ale jeszcze, powiedziałbym, nie należy dzielić skóry na niedźwiedziu. Niedźwiedź jeszcze żyw i hasa w lesie – wypalił opozycyjny „geostrateg” w stylu znanym z przegranej kampanii wyborczej w 2015 r. 

Od połajanek Komorowskiego odciął się sam Donald Tusk, wyraźnie dostrzegając, że tego typu sformułowania nie służą budowaniu wiarygodności PO, wciąż kojarzonej jednoznacznie z byłym prezydentem. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby w chwili wybuchu wojny na Ukrainie to Komorowski albo ktoś o podobnych poglądach decydował o współpracy militarnej z Kijowem. 

Zapamiętajcie raz na zawsze, „realiści”: to Rosja wywołała wojnę, zabija bezbronnych ludzi bez opamiętania, wywozi ich na Syberię, porywa dzieci, bombarduje obiekty cywilne. Ukraina ma prawo się bronić i kontratakować, a nawet zabijać w obronie własnej. Jeśli Putin naciśnie „czerwony guzik” z bombą jądrową, to nie z winy Ukrainy czy krajów jej pomagających, lecz dlatego, że taki miał szatański plan. Poddanie się – bo Moskwa nigdy nie uzna ukraińskich postulatów – nie gwarantuje bezpieczeństwa, wręcz przeciwnie: przybliży nas do światowej wojny w pełnym wymiarze. 

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Grzegorz Wszołek