Kolejno odpadają lub rozpuszczają się z głośnym sykiem w naszych odczynnikach nawarstwione jego postacie: obietnice składane na wyrost. Warunki nie do spełnienia. Ukryty pod pozorem troski bezwzględny szantaż. Straszenie skutkami odrzucenia rzekomo dobroczynnych ofert. Mamienie solidarnością w obliczu zagrożeń. Słowem, obiecywane złote góry okazują się kupą szmelcu (głównie niemieckiego). Najgorsza jest hipokryzja, strojenie się w piórka „obrońców demokracji”, „praw człowieka”, „dobrobytu” itd. Kłamstwo to mieni się wszystkimi barwami i ma sto twarzy, ale pozostaje kłamstwem. Ktoś, kto kłamie w żywe oczy, powinien szybko zniknąć z polityki, spalić się ze wstydu. A tu wszyscy z siebie zadowoleni. Arystokratyczne „von” przed nazwiskiem tej hańby nie zatrze. Co pozostanie z Unii po tym „laboratoryjnym” procesie ujawniania tego wszystkiego przez naszych rodaków? Jedno jest pewne: mamy dobre odczynniki.