Nie ma nic prostszego, niż rozpocząć wojnę. Nie ma nic trudniejszego, niż ją zakończyć. Absolutnie wszystkie wojny w założeniu ich pomysłodawców miały być zwycięskimi „blitzkriegami” [termin oznaczający błyskawiczne uderzenie wojskowymi siłami zbrojnymi na dany kraj – przyp.red.]. Niemal wszystkie przeradzały się w długoterminowe, pozycyjne, a czasem kończyły się zwycięstwem drugiej strony. Pod tym względem wojna rozpoczęta przez Rosję 24 lutego 2022 r. przeciwko Ukrainie nie była wyjątkiem: nie stała się blitzkriegiem. Pozostaje tylko czekać na jej koniec i dowiedzieć się, kto go wygrał.
Analogie w historii są rzadkie. W tym przypadku instynktownie nasuwa się porównanie z wojną krymską z lat 1853-1856 [wojna między Imperium Rosyjskim a Imperium Osmańskim i jego sprzymierzeńcami, tj. Wielką Brytanią, Francją i Królestwem Sardynii – przyp.red.], ze względu na nazwę i dlatego, że Rosja ją przegrała. Klęski armii rosyjskiej nie wytrzymał i nagle zmarł podczas wojny krymskiej car Rosji Mikołaj I. Istnieje nawet wersja, że było to samobójstwo. Jego następca Aleksander II wyciągnął pewne wnioski z katastrofy, która dotknęła kraj, i przeprowadził reformy wewnętrzne, w szczególności zniósł pańszczyznę w 1861 r.
Kolejna wojna, która zakończyła się klęską - wojna rosyjsko-japońska (1904-1905 r.) - doprowadziła do pierwszej rewolucji rosyjskiej w latach 1905-1907, reform politycznych Siergieja Wittego [premier i minister finansów – przyp.red.], powstania pierwszego rosyjskiego parlamentu - Dumy - i reform agrarnych Piotra Stołypina [premier i minister spraw wewnętrznych – przyp.red.].
W wyniku I wojny światowej upadło imperium rosyjskie. W czasie wojny sowiecko-afgańskiej - Związek Sowiecki. Czy wypada oczekiwać, że w wyniku wojny rosyjsko-ukraińskiej upadnie Władimir Putin, jego rządy, jego reżim i Federacja Rosyjska w obecnym kształcie? Wypada. I oto dlaczego.
Ludzkość już zmierzała się z niebezpieczeństwami płynącymi ze strony określonej grupy ludzi, a nawet całych narodów, które pretendują do przejęcia kontroli nad resztą świata. Z rzucających się w oczy oczywistych przykładów: teoria światowej rewolucji komunistycznej, która zapowiadała zniszczenie całego świata (najpierw) i stworzenie nowego porządku (później); „Nowy porządek” Hitlera, który przewidywał zawładnięcie „życiową przestrzenią”, fizyczne zniszczenie niektórych narodów i stworzenie nowego imperium pod auspicjami wielkich Niemiec i wielkiego narodu niemieckiego. Teraz pojawiła się Federacja Rosyjska z koncepcją „rosyjskiego świata”, „rosyjskiego genu” i niemożliwości istnienia bez „życiowej przestrzeni” dla Rosji - Ukrainy i innych krajów - które oderwały się od ZSRS w 1991 roku lub z Imperium Rosyjskiego w 1918 roku. Co tak naprawdę deklaruje Putin i w czyim imieniu to robi?
W grudniu 1917 r. w sowieckiej Rosji została utworzona Czeka [akronim nazwy tajnej policji w Rosji Sowieckiej w latach 1917–1922 – przyp.red.] pod kierownictwem Feliksa Dzierżyńskiego - pierwsza sowiecka służba specjalna. Wspólnie z Partią Komunistyczną, kierując się teorią rewolucji światowej, miała zawładnąć całym światem, eksterminując w procesie podboju wszystkich swoich przeciwników, jak to z powodzeniem udało się zrealizować przede wszystkim w Rosji Sowieckiej/ZSRS. Do 1953 r., kiedy zmarł [sowiecki tyran – przyp.red.] Józef Stalin, program ten został wdrożony tylko częściowo (Europa została zajęta w połowie). Do 1991 r., kiedy upadł Związek Sowiecki, granic świata sowieckiego nie udało się jakoś szczególnie powiększyć w porównaniu z czasami stalinowskimi. Związkowi Sowieckiemu nie udało się pokonać jego głównych konkurentów: Europy Zachodniej i USA.
Z punktu widzenia KGB porażka ta była wynikiem politycznej kontroli KPZR [Komunistyczna Partia Związku Sowieckiego – przyp.red.] nad bezpieczeństwem państwa i była konsekwencją restrykcji nałożonych na służby bezpieczeństwa państwa przez ideologię komunistyczną. W związku z tym do 1991 r. KGB próbowało pozbyć się zarówno politycznej kontroli KPZR, jak i monopolu władzy partii komunistycznej w Związku Sowieckim. Ten plan zakończył się sukcesem: Związek Sowiecki upadł, a KGB - jedyna sowiecka struktura, która przetrwała upadek ZSRS - wyruszyło na otwarte wody, nie mając teraz nad sobą już żadnej politycznej kontroli.
Do 1999 roku ta reorganizowana i ponownie przemianowana struktura wystawiła trzech kandydatów na prezydenta Rosji: Siergieja Stiepaszyna (byłego dyrektora Federalnej Służby Kontrwywiadu, FSK), Jewgienija Primakowa (byłego dyrektora Służby Wywiadu Zagranicznego, SWR) i Władimira Putina (dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa, FSB). Tak się złożyło, że Borys Jelcyn wybrał Putina. Mógł wybrać kogoś innego. Wynik był ten sam: służby bezpieczeństwa doszły do władzy w Rosji, od dawna już potajemnie przejmując główne pozycje w państwie poprzez utworzony za czasów Jurija Andropowa [sowieckiego lidera oraz szefa KGB – przyp.red.] instytut „oficerów działającej rezerwy” i najszerszą, również tajną, sieć agentów.
Po kilkuletniej konsolidacji władzy (w latach 2000-2007) służby bezpieczeństwa zaczęły realizować swój program polityki zagranicznej, ten sam, który został ogłoszony jeszcze w grudniu 1917 r.: podbój świata i eksterminacja wrogów sprzeciwiających się temu podbojowi. Na początku konieczne było odtworzenie Związku Sowieckiego, zwrócenie utraconych w 1991 r. terytoriów. W 2008 r. Gruzja spotkała się rosyjską agresją. W 2014 r. – Ukraina.
Społeczność światowa nie rozumiała natury nowego rosyjskiego reżimu w taki sam sposób, w jaki nie rozumiała planów i intencji bolszewickiej Rosji w 1918 r. czy nazistowskich Niemiec w 1932 r. Sytuacja, w której globalną energetykę jądrową kontrolują służby bezpieczeństwa, jako instytucja, nie zaś partie polityczne, monarchowie czy dyktatorzy, było zjawiskiem nowym, bezprecedensowym w historii. Absolutnie niemożliwe było ustalić, czego dokładnie chcą ludzie, którzy doszli do władzy w tajemniczej Rosji, kim są i jakie mają plany.
W kraju nie było elementu ideologicznego, co wywoływało dezorientację. Wręcz przeciwnie, kwitła korupcja i kradzież. Ani pierwsze, ani drugie nie stanowiło strategicznego zagrożenia dla zachodnich demokracji. I była nadzieja, że z ludźmi, których interesują duże pieniądze, zawsze można się dogadać, w skrajnym przypadku - płacąc im za pokój.
W grudniu 2017 roku służby bezpieczeństwa [Rosji – przyp.red.] obchodziły stulecie swojego istnienia. Być może to przypadek, ale w tym momencie zagrożenie III wojny światowej stało się realne. Swoją książkę „Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę”, której współautorem jest charkowski historyk Michaił Stanczew, wydałem w 2015 r. W niej, w zasadzie, opisano wszystko, co w sposób nieunikniony musiało się wydarzyć 24 lutego 2022 r. i faktycznie się wydarzyło: zaczęła się trzecia wojna światowa.
Przesłankami do rozpoczęcia III wojny światowej, jak napiszą przyszli historycy, stały się następujące okoliczności.
Po upadku władzy sowieckiej i imperium sowieckiego pod koniec 1991 r., stworzone w grudniu 1917 r. służby bezpieczeństwa pozostały nietknięte; dziesiątki tysięcy oficerów KGB nadal służyły na swoich stanowiskach; nikt nie został skazany i ukarany za zbrodnie przeciwko narodowi rosyjskiemu/sowieckiemu i reszcie ludzkości.
Imperium zła zniknęło z mapy, ale świadomość imperialna w Rosji pozostała. Rosja, będąc imperium zarówno przed 1917 r., jak i później (w formacie ZSRS), postrzegała siebie jako imperium nawet po 1991 r., doświadczając psychologicznych niedogodności ze względu na fakt, że podlegających Rosji narodów w granicach nowej Federacji Rosyjskiej (FR) praktycznie nie zostało. Próba narodu czeczeńskiego, aby uniezależnić się od Federacji Rosyjskiej, została brutalnie stłumiona, co miało zademonstrować wszystkim autonomiom wchodzącym w skład FR, że Rosja (jako następca ZSRS) nie zamierza więcej tracić terenów.
Do 2022 r. w Rosji uformowało się całkowicie faszystowskie państwo i faszystowska ideologia, zwana „rosyjskim światem” [„russkij mir” – przyp.red.]. Ten rosyjski świat, który, jak się okazało, przez dziesięciolecia był „uciskany przez zbrodniczy Zachód”, teraz dzięki swojemu przywódcy Putinowi otrzymał możliwość „wstania z kolan” i zadeklarowania swoich dość ambitnych planów, w tym likwidacji „historycznej niesprawiedliwości” i naprawienia „katastrofy geopolitycznej”, która przydarzyła się państwu sowieckiemu i obywatelom sowieckim: rozpadu ZSRS. Rosyjskie kierownictwo, reprezentowane przez Władimira Putina, Nikołaja Patruszewa [dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa – przyp.red.] i wielu innych, domagało się wykluczenia państw, które wstąpiły do NATO po 1991 r., z tej organizacji gwarantującej ich bezpieczeństwo, deklarowało nieuznanie granic powstałych w Europie po 1991 r., a nawet granic powstały w Europie po 1918 r., kiedy upadło imperium rosyjskie. W strefie zagrożenia, oprócz byłych republik sowieckich, znalazły się teraz także Finlandia i Polska.
W samej Rosji nie ma już sił, które mogłyby oprzeć się groźbie III wojny światowej. Partie polityczne już dawno przestały pretendować do władzy w Rosji i są jedynie obecne w Dumie, stwarzając pozory legitymizacji władzy ludzi, którzy zagnieździli się w dwóch ośrodkach administracji państwowej: na Kremlu i Łubiance. Duma, od dawna mocno infiltrowana przez służby bezpieczeństwa, stała się niezawodną maszyną do głosowania, która aprobuje dekrety płynące z Kremla. Wolność prasy i słowa znalazły się pod ścisłą kontrolą państwa. Wybory nie mają nic wspólnego z demokracją. Putin ogłosił siebie prezydentem do 2036 r., zmieniając w odpowiedni sposób konstytucję kraju. Rosyjska opozycja została zmiażdżona. Państwo jest zarządzane przez służby bezpieczeństwa, jak korporacja, na czele której stali dziesiątki i setki oficerów KGB/FSB, takich jak Putin, gotowych go w razie potrzeby zastąpić i kontynuować tę samą politykę zagraniczną i wewnętrzną. Jednocześnie granice państwa pozostawały otwarte, co osłabiało natężenie niezadowolenia w państwie, ponieważ ci, którzy nie zgadzali się z reżimem, z nielicznymi wyjątkami, opuszczali kraj - dobrowolnie lub z przymusu.
Tłumaczyła – Olga Alehno