Polska doposażyła Ukrainę w sprzęt militarny, aby przyczynić się do zwycięstwa z Rosją. W ramach tzw. uzupełnienia strat nasz kraj wystąpił do Niemiec o wsparcie w postaci czołgów. Dziś szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zdradził, że rozmowy w tej sprawie utknęły w miejscu, ale polski rząd nie czeka na decyzję RFN.
"Nie czekamy z założonymi rękami na decyzje niemieckie. My chcemy uzupełniać braki, modernizować armię niezależnie od Niemców"
- przekazał RMF FM Paweł Soloch.
W rozmowie szef BBN odnosząc się do słów Jarosława Kaczyńskiego - "Nie wiem, czy Niemcy chcą się zbroić przeciw Rosji, czy przeciw nam" - stwierdził, że prezesowi PiS nie chodziło o dosłowne zagrożenie z zachodu Polski, a o "dwuznaczne, niesojusznicze zachowanie Niemców w kontekście konfliktu na Ukrainie".
Szef BBN przekazał również, że "chociaż momentami ten sojusz jest trudny", to Polska chce utrzymywać partnerskie stosunki z Niemcami.
"W kwestii pomocy militarnej Niemców czy to Ukrainie, czy wsparcia dla krajów, które udzielają tej pomocy - tu mamy dużo do życzenia"
- dodał.
Polityk pytany był również o oczekiwania Polski względem zbliżającego się szczytu NATO w Madrycie, który rozpocznie się 28 czerwca. Soloch przekazał, że rząd "jest zainteresowany" rozszerzeniem Sojuszu o Szwecję i Finlandię, ponieważ "to zmienia diametralnie sytuację bezpieczeństwa w regionie".
"Oczekujemy większej obecności sojuszniczej, takiej istotnej, wraz z uzgodnieniem mechanizmów decyzyjnych zwiększenia automatyzmu reagowania NATO na zagrożenie; że nie będzie jakiejś za długo dyskusji politycznej, czy użyć czy nie użyć"
- mówił.
Przekazał również, że rekompensata za sprzęt wysłane Ukrainie przez Polskę, może trafić do naszego kraju, nie tylko zza zachodniej granicy.
"Oczekujemy też większej koordynacji NATO w zakresie z jednej strony udzielania wsparcia wojskowego Ukrainie, a z drugiej strony - w kompensowaniu ubytków krajom, które ponoszą największe wysiłki i koszty"
- dodał szef BBN.