Ratownicy WOPR mówią o prawdziwej czarnej serii nad Bałtykiem. Do niedzielnego południa na pomorskich kąpieliskach utonęło już dziewięć osób, czyli tyle, ile przez cały ubiegły rok. Przeprowadzono 30 akcji ratowniczych i kilkanaście reanimacji.
Za trudne warunki do kąpieli odpowiada bardzo silny wiatr i zdradliwe prądy wsteczne. Szczególnie niebezpieczne są rejony Wyspy Sobieszewskiej, Stegny, Mierzei Wiślanej. Na wprost tych kąpielisk znajduje się Głębia Gdańska, która dodatkowo nasila prądy. Podobnie niebezpieczne są rejony Władysławowa, Dąbek i Karwi.
– W sobotę czarna seria rozpoczęła się od utonięcia 34-latka w Karwi przy wejściu nr 45. Kolejny 24-latek z Władysławowa utonął około godziny 17.00. Godzinę później utonął 26-latek. Dziś już mamy zgłoszenia o dwóch topielcach jeden we Władysławowie, drugi w Karwi - wylicza st. asp. Łukasz Dettlaff, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
W sobotę do tragicznego zdarzenia doszło na plaży w Gdańsku-Sobieszewie. Jak poinformował dyżurny policji w Gdańsku, utopiła się tam 50-letnia kobieta, która próbowała ratować swoje wnuczęta.