Centrum stolicy Bułgarii, Sofii, zostało całkiem sparaliżowane przez stosunkowo niewielką grupę protestujących, domagających się dymisji rządu Płamena Oreszarskiego i przedterminowych wyborów. 14 osób zatrzymano za naruszenie porządku publicznego.
Kilkudziesięcioosobowe grupy
zajęły najważniejsze stołeczne skrzyżowania i nie reagowały na wezwania policji, by zwolnić trasy przejazdu. Jednocześnie kilkaset osób okrążyło metalowe ogrodzenia wokół parlamentu,
rzucając pomidorami i plastikowymi butelkami z wodą w deputowanych.
Tymczasem
przed siedzibą władz miasta zebrała się kilkudziesięcioosobowa grupa sofijczyków, oburzonych codziennymi blokadami ruchu, w tym po godz. 22, kiedy to zgodnie z prawem
protesty należy przerwać.
-
Nie wprowadzę zakazu pokojowych protestów obywateli, taki zakaz oznaczałby wezwanie do policji, by je rozproszyła. Obywatele powinni swobodnie wyrażać swoją wolę – zareagowała na protest mer stolicy Jordanka Fandykowa.
Od dwóch tygodni
codzienne wiece odbywają się
przed domem byłego premiera Bojko Borysowa, który wraz z całym klubem poselskim centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii)
bojkotuje posiedzenia parlamentu. Demonstranci wzywają Borysowa, by udał się do pracy.
Źródło: niezalezna.pl,PAP
mg