Chcemy, żeby świat się dowiedział jak my – Polacy - oceniamy działania Niemiec. (…) Mamy obowiązek im przypomnieć, żeby się zachowywali, jak należy – przyznał w rozmowie z Niezalezna.pl przewodniczący Stowarzyszenia Pokolenie Przemysław Miśkiewicz, który jest jednym z inicjatorów jutrzejszej demonstracji pod ambasadą Niemiec w Warszawie.
Codzienne raporty z obszaru działań wojennych na Ukrainie pokazują narastające okrucieństwo i brak poszanowania dla jakichkolwiek norm prawa międzynarodowego ze strony putinowskich żołdaków. Z ich rąk giną cywile - wśród nich kobiety, dzieci, starcy i osoby hospitalizowane. Rosjanie bombardują świątynie, szkoły, przedszkola i domy starców, tymczasem niektóre państwa Zachodu wahają się jeszcze, czy nadszedł czas na zastosowanie pełnowymiarowych sankcji w stosunku do Kremla. Największym „wahadłowym” od którego wiele zależy są Niemcy i właśnie dlatego w najbliższą środę 23 marca o godzinie 18.00 środowisko Strefy Wolnego Słowa oraz Kluby „Gazety Polskiej” organizują demonstrację pod ambasadą Niemiec w Warszawie.
- Domagamy się zaprzestania wspierania przez Berlin Putina i jego zbrodniarzy. To dzięki blokowaniu przez Niemców realnych sankcji giną kobiety i dzieci na Ukrainie. (…) Zapraszany wszystkie środowiska patriotyczne i demokratyczne: Kluby „Gazety Polskiej”, „Solidarność”, naszych pobratymców z Ukrainy – apeluje redaktor Tomasz Sakiewicz.
Jednym ze środowisk, które zapowiedziały udział w jutrzejszym proteście jest Stowarzyszenie Pokolenie. Jego przewodniczący Przemysław Miśkiewicz w rozmowie z Niezalezna.pl, wskazał na konieczność mobilizacji polskich patriotów. - Ważne jest, aby było nas jak najwięcej. Aby dać świadectwo, aby pokazać, że jesteśmy solidarni z Ukrainą, a Niemcy, niestety, solidarni nie są – powiedział.
- Chcielibyśmy, żeby to wybrzmiało w odpowiedni sposób. Będziemy mieli transparenty po niemiecku, po polsku, może też po ukraińsku i po angielsku. Chcemy, żeby świat się dowiedział jak my – Polacy oceniamy działania Niemiec
- przyznał nasz rozmówca.
Nawiązał jednocześnie do historii sprzed II wojny światowej, podczas której agresorem były Niemcy. – Francuzi i Anglicy pomagali wówczas Polsce w deklaracjach, a nie bezpośrednio. Obecnie, podczas rosyjskiego najazdu na Ukrainę, Niemcy pomagają też tylko deklaratywnie – mówił.
Miśkiewicz podkreślił przy tym zaangażowanie niemieckiego społeczeństwa w pomoc dla uchodźców. – Już od drugiego dnia (po rosyjskiej napaści) na granicy polsko-ukraińskiej były niemieckie samochody z pomocą, natomiast rząd i kanclerz, niestety nie robią tego, co powinni robić – wskazał nasz rozmówca.
- Wciąż płacą Putinowi za gaz i za ropę. Nie chcą zdywersyfikować dostaw, w każdym razie twierdzą, że to jest obecnie niemożliwe. Mimo zakazu, pełnego embarga, wciąż handlują z Rosją. To trzeba pokazać i musi to w odpowiedni sposób wybrzmieć. Po to tam jutro będziemy
- przekonywał.
Wyznał, że nie ma wprawdzie nadziei, na „wywrócenie polityki Niemiec” poprzez tę jedną demonstrację, ale liczy na to, że podobnych demonstracji będzie więcej. – Mam nadzieję, że odbędą się też w innych państwach, że ich będzie więcej i za nami pójdą inni. Mam nadzieję, że wyzwoli to reakcje niemieckiego społeczeństwa, które na swój rząd przecież może wpłynąć – wyjaśniał Przemysław Miśkiewicz.
Jak dodał, Niemcy obecnie jedynie „wykręcają się” z realnej pomocy wysyłając Ukraińcom m.in. przestarzałą broń z czasów NRD, ale – jak zaznaczył – „kropla drąży skałę”.
– Jedna demonstracja, druga demonstracja, piąta, dziesiąta i może coś to da. My, jako Polacy nie mamy obecnie innego narzędzia, aby wpłynąć na rząd niemiecki, natomiast możemy dawać świadectwo i staramy się to robić
– deklarował nasz rozmówca.
„Mamy obowiązek przypomnieć Niemcom, żeby się zachowywali, jak należy” – podsumował przewodniczący Stowarzyszenia Pokolenie.
Jutrzejsza demonstracja pod ambasadą Niemiec nie jest pierwszym tego typu wydarzeniem, które organizuje środowisko Strefy Wolnego Słowa. Poniżej przypominamy protest z 2014 roku, także dotyczący wsparcia walczących o swoje demokratyczne państwo Ukraińców.