Dlatego szczerze wzrusza mnie masowa pomoc, jakiej udzielają Polacy uchodźcom z Ukrainy. Organizują dach nad głową i pomagają, jak mogą. Potrzeby z każdym dniem będą z pewnością rosły, więc z całą mocą, bez oglądania się na prorosyjską szurię, w działanie musi się zaangażować państwo polskie. To z kolei może sprawić, że między Polakami a Ukrainą stworzy się oddolna więź. Nie jest to nic nowego w historii narodów. Przecież podobny gest solidarności leży u podstaw przyjaźni polsko-węgierskiej, która budowana oddolnie, dziś silnie rezonuje na politykę między obydwoma państwami. Bo tak już jest, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w chwilach próby, a nie wtedy, kiedy jest dobrze.
Wojna sprawdziła sojuszników i przyjaciół Ukrainy. Gdy niewielkie państwa bałtyckie wysyłają broń i amunicję na Ukrainę, to potężne Niemcy mają problem ze zorganizowaniem transportu hełmów. Cała UE pokazała, że nie jest zdolna do szybkiej i jednoznacznej reakcji z powodu wewnętrznych interesików. Niemcy chcą handlować z Putinem gazem, Belgowie diamentami, Włosi towarami luksusowymi, a Węgry technologią. Jednocześnie ta sama UE, która nie jest w stanie dogadać się w sprawie oczywistej inwazji Rosji na Ukrainę, ma zadęcie, aby rozwiązywać światowy kryzys klimatyczny. W świetle wojny również to się już urealniło. Problem jest jednak taki, że widzą to tylko ci, którzy nie są ideologicznie zaślepieni. Fanatyk nadal będzie wierzył, że konieczne jest spalanie ruskiego gazu, by zmniejszać ślad węglowy. Będzie przymykał oko na dławienie wolności Ukrainy w imię ratowania niedźwiedzi polarnych. Świat potrzebuje dziś mądrych przywódców. Mądrzejszych niż ci, których mamy.