Ostatnio coraz częściej dochodzi do relatywizowania winy i odpowiedzialności Niemców za zagładę Żydów podczas II wojny światowej. Ofiarami niemieckiej polityki historycznej stają się zaś Polacy.
Jeżeli teraz nie przejdziemy do ofensywy, to przegramy batalię o prawdę historyczną, stając się w oczach świata współwinnymi zbrodni dokonanej na Żydach przez „nazistów”. Zacznijmy od zbudowania przed Muzeum Historii Żydów Polskich – Drzewa Życia, pomnika upamiętniającego Polaków, którzy z narażeniem swojego życia ratowali swoich żydowskich braci. Warto się także zastanowić nad dniem pamięci o Polskich Sprawiedliwych, który mógłby być obchodzony 24 marca – w dniu, w którym Niemcy za ukrywanie Żydów zabili rodzinę Ulmów.
Wiele razy zastanawiałem się, jakbym się zachował podczas II wojny światowej. Czy narażałbym swoje życie i życie swojej rodziny ukrywając Żydów? Czy poszedłbym do Powstania Warszawskiego? Odpowiadałem na te pytania twierdząco. Wierzyłem święcie, że walczyłbym o Polskę oraz o wartości, które noszę w sercu. Wiedziałem jednak, że są to ważne, ale mimo wszystko czcze rozważania, gdyż moja wola, nigdy nie została wystawiona na tak ciężką próbę i nie została zweryfikowana.
Tym bardziej jednak podziwiałem wielkość oraz odwagę dziesiątków tysięcy zapomnianych i bezimiennych Polaków, którzy ginęli za wolną Polskę, oraz tych, którzy szli śladami Chrystusa i oddawali swoje życie za bliźnich, za swoich braci Żydów. Pragnienie życia u naszych Sprawiedliwych musiało ustąpić miejsca umiłowaniu Boga i umiłowaniu wyznawanych przez siebie wartości. Były to najczęściej wartości chrześcijańskie, oparte na wierze katolickiej. Tak było w przypadku mojej rodziny. Maria Cielecka z domu Kayzer i jej mąż Józef Cielecki ukrywali Żydów w Wilnie. Ryzykowali nie tylko swoje życie, ale także życie czwórki swoich dzieci. Mimo, że Niemcy podczas wojny zabili ich syna, po wojnie przygarnęli osieroconego niemieckiego chłopca – Konrada, którego zanim wrócił do Niemiec, wychowywali, jak własne dziecko. Dla Marii i Józefa nie była ważna narodowość, ani religia osób którym pomagali. Swoje siły czerpali z wiary w Boga, który nikogo nie odrzuca i nikim nie gardzi. W uznaniu ich zasług Yad Vashem uhonorował ich w 1986 roku tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Pomimo, że Żydzi ukrywani przez Polskich Sprawiedliwych byli w większości obywatelami Polski, to jednak Izrael, a nie Polska dostrzegł Sprawiedliwych i ich uhonorował. Nie chodzi tu jednak wcale o jakiekolwiek nagrody, czy odznaczenia. Chodzi przede wszystkim o pamięć i przekazywanie wzorców zachowania następnym pokoleniom. Zadaniem naszego państwa powinno być przypominanie Polakom, że mamy w swojej historii wielkich bohaterów, z których możemy być dumni i których warto naśladować. Chciałbym, aby takie osoby, jak Maria i Józef byli w Polsce eksponowani, wskazywani jako wzór Polaka i patrioty. Polscy Sprawiedliwi umierają dziś często w ciszy, samotności i zapomnieniu. Nikt ich trudów nie widzi i nie docenia. Są niechciani, niepotrzebni i niewygodni. Psują bowiem wizję Polaków, jako narodu współsprawców, narodu ciemnej masy, którą zaślepia zawiść, nienawiść i małość. Polscy Sprawiedliwi są prawdziwymi świadkami miłości bliźniego oraz możliwości wzniesienia się ponad wszelkie podziały. Tę polską solidarność, występującą w momentach największych tragedii, można by próbować zaszczepić w życiu codziennym. Wielu ludzi jest jednak temu przeciwnych. Boją się oni zjednoczonego i świadomego narodu, który byłby zdolny do wielkich czynów.
Polacy mają w swojej historii wiele osób, z których mogą być dumni. Takimi ludźmi są również Polscy Sprawiedliwi, którzy powinni być wynoszeni na piedestał. Jest to potrzebne zwłaszcza teraz, kiedy Niemcy – naród, który wymordował miliony Żydów – chce podzielić się winą i rozmyć swoją odpowiedzialność, za dokonanie największego w historii ludobójstwa. Coraz częściej twierdzą oni bowiem, że Żydów zabijała nazistowska międzynarodówka, do której oprócz nich samych należeli również Polacy. Dziś, takiej wizji historii służy przede wszystkim eksponowanie bez zachowania jakichkolwiek proporcji i prawdy historycznej, wypaczonego obrazu Polski i Polaków. Ciągle mówi się o polskich szmalcownikach i szumowinach społecznych, mimo, że stanowili oni margines i byli likwidowani przez Polskie Państwo Podziemne. Zresztą, w każdym miejscu na świecie, w każdym narodzie i w każdym czasie występują i będą występować ludzie, którzy sprzedadzą drugiego człowieka za paczkę papierosów. Kreowanie jednak takiego fałszywego obrazu historii, ma jasny cel – zohydzenie nam polskości i wpędzenie nas w poczucie winy, które skrępuje nasz rozwój jako narodu.
Gdy dziś odwiedzi się Yad Vashem od razu zauważy się, że najwięcej Sprawiedliwych to Polacy. Drudzy w kolejności są Holendrzy. Mylne jest jednak twierdzenie, iż tak duża liczba Polaków na liście Sprawiedliwych, jest wyłącznie spowodowana dużą liczbą Żydów
zamieszkującą II RP. Należy bowiem pamiętać, że tylko w Polsce za ukrywanie Żydów groziła śmierć. Niemcy niejednokrotnie za pomoc Żydom zabijali całe rodziny.
Dziś możemy podziękować Polskim Sprawiedliwym, którzy każdego dnia wojny oddawali za Żydów to, co mieli najcenniejszego – swoje życie. Ponieważ w Polsce nie ma muzeum Holocaustu, pomnik upamiętniający Polskich Sprawiedliwych powinien stanąć przy Muzeum Historii Żydów Polskich. Na pomniku tym, który może mieć formę drzewa, nawiązując, w ten sposób do drzewek Sprawiedliwych w Yad Vashem, powinny być umieszczone nazwiska Polaków, którzy ratowali Żydów podczas II wojny światowej. To Drzewo Życia, upamiętniałoby jednak nie tylko Polskich Sprawiedliwych, ale także uratowanych przez nich Żydów. Byłoby ono miejscem pamięci i zadumy, oraz prawdziwym symbolem braterstwa Polaków i Żydów. Widząc Drzewo Życia, ludzie odwiedzający muzeum mogliby się dowiedzieć, że w polską ziemię razem z krwią żydowską, często wsiąkała także krew polska.
Niech synowie i córki z całego świata wiedzą, że byli w Polsce ludzie, którzy nie odwracali głów.
Źródło: niezalezna.pl
Gabriel Kayzer