Bosak odniósł się do interwencji policji wobec dwóch legalnie działających kieleckich klubów fitness. Poseł zaznaczył, że właściciele tych klubów mają PKD (Polska Klasyfikacja Działalności), które nie zostało wymienione w rozporządzeniu premiera zabraniającym działalności. W przypadku jednego z nich - powiedział Bosak - od 12 do 15 kwietnia policja interweniowała codziennie, a w tych interwencjach brało udział kilkunastu funkcjonariuszy.
Maciej Orlik, właściciel jednego z kieleckich klubu fitness, powiedział, że mają "pod klubem stały posterunek policji". "Policjanci przychodzą, szarpią za klamki, mimo tego że dostają na piśmie, iż działamy legalnie. Kontrole te są bardzo uciążliwe, bo przed naszym lokalem stoi nawet do 10 policjantów. Nasi klienci boją się w takiej sytuacji wchodzić do klubu. Wpływa to na spadek frekwencji i na nasze obroty" – mówił. Dodał, że klub prowadzi zgodnie z prawem "pozaszkolne formy edukacji i aktywności oraz warsztaty".
"Przez osiem lat nie miałam tylu wizyt policjantów jak przez ostatnie dwa tygodnie. Nie interesuje ich moje PKD, które nie zostało wyłączone rozporządzeniem. Mam wrażenie, że kontrole są celowo wydłużane do trzech-czterech godzin. Powoduje to stres u mnie i moich klientów, którzy są zastraszani, że będą wzywani na komisariat i poniosą konsekwencje"
– podkreśliła Magdalena Węgrzyk, właścicielka innego z kieleckich klubów fitness.
Bosak dodał, że jeśli dany klub fitness ma w PKD wpisane np. zajęcia pozalekcyjne, które nie są wymienione w rozporządzeniu premiera i ministra zdrowia, to nie ma podstawy do tego, aby policja egzekwowała zamknięcie takich obiektów".
Nadkom. Kamil Tokarski, rzecznik prasowy komendanta świętokrzyskiego policji, komentując całą sytuację, powiedział, że świętokrzyscy policjanci każdego dnia kontrolują kilkaset lokali, aby sprawdzić, czy przestrzega się w nich zaleceń sanitarnych. W przypadku zdecydowanej większości tych kontroli przepisy są respektowane. Podkreślił też, że te interwencje podejmowane są nie tylko z inicjatywy policji, ale również na zgłoszenia od innych osób. Z każdej interwencji sporządzana jest odpowiednia dokumentacja. Odniósł się też do czasu trwania tych interwencji.
"Jest to uzależnione od wielu czynników, jak ilość osób wobec których jest prowadzona interwencja. Zazwyczaj zaczyna się niepotrzebna dyskusja z policjantami. Dochodzi też do utrudniania czynności, które prowadzą funkcjonariusze. Wtedy automatycznie długość interwencji ulega wydłużeniu. W zdecydowanej większości jest to związane z zachowaniem osób, wobec których podejmujemy te interwencje"
– powiedział rzecznik prasowy komendanta świętokrzyskiego policji.
"Po to podejmujemy te interwencje, aby np. sprawdzić czy w danym lokalu przebywają osoby, które nie powinny się tam znajdować. Czy nie powinny przebywać na kwarantannie, bo i takie przypadki się zdarzały. Zapewniam, że robimy to wszystko po to, żebyśmy wszyscy jak najszybciej wrócili do tej normalności. Respektujemy te przepisy, które obowiązują nas wszystkich. One zostały stworzone dla nas, a nie przeciwko nam"
– dodał Tokarski.