Niedawno w „oknie życia” w Stargardzie Szczecińskim znaleziono 2,5-letnie dziecko. Zdaniem księdza Tomasza Kancelarczyka z Fundacji Małych Stópek, który utworzył okno w Stargardzie, najważniejsza jest 24-godzinna obsługa. – Ale warto, bo te okna ratują życie maluczkich – uśmiecha się ksiądz. – W Zachodniopomorskiem to już czwarty taki wypadek - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Chłopczyka, który został przyniesiony do „okna życia” przy Caritasie w Stargardzie Szczecińskim znalazła pracownica. –
Była bardzo poruszona. To było dla niej niezwykłe przeżycie, gdy zobaczyła dziecko. Już wcześniej alarm się włączał, kiedy ktoś z ciekawości otwierał okno. Teraz też wydawało się, że to fałszywy alarm. A tu szok, dziecko – mówi Agnieszka Hołubowska, dyrektor stargardzkiego Caritasu.
Dziecko, które znaleziono w „oknie życia”, ma 2,5 roku. Jest zadbane, matka zostawiła przy nim list i dokumentację medyczną.
– Nie musieliśmy szukać matki, bo wraz z dzieckiem pozostawiła wszystkie dane – mówi mł. asp. Łukasz Famulski, rzecznik prasowy stargardzkiej policji. –
Na razie nie ma mowy o żadnych konsekwencjach dla matki, jednak materiały zostały przekazane prokuraturze, która zdecyduje, co dalej. Pełne informacje zostały też przekazane do GOPS, aby ośrodek miał możliwość ewentualnego skontaktowania się z matką i udzielenia pomocy rodzinie.
– Jestem w trakcie zbierania informacji z policji, która zajmuje się całą sprawą – mówi Anna Ładniak, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie. –
Matka jest mieszkanką gminy. Trudno powiedzieć, jakie będą nasze dalsze działania. Działania podjęło natomiast Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. To tam zdecydują, czy szukać dla dziecka rodziny zastępczej.
– Dziecko jest jeszcze w szpitalu na oddziale pediatrycznym – mówi Danuta Bojarska, dyrektor PCPR.
Ksiądz Tomasz Kancelarczyk, prezes Fundacji Małych Stópek, a także organizator „Marszu dla życia” osobiście zbudował „okno życia” w Stargardzie. –
Utworzenie takiego okna od strony technicznej to niewielki problem – mówi ks. Kancelarczyk. – Ważniejsza jest stała obsługa. Bo musi ono być utworzone przy zakonie czy ośrodku, który jest czynny 24 godziny na dobę. Gdy okno się otwiera, natychmiast włącza się alarm. Bo dziecko nie może czekać, trzeba do niego lecieć natychmiast – dodaje kapłan.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Tomasz Duklanowski