Aby ratować twarz Macieja Laska, "Gazeta Wyborcza" organizuje mu w swej siedzibie spotkanie z wszystkimi chętnymi, którzy chcieliby podebatować na temat katastrofy smoleńskiej. Powód jest oczywisty - trzeba pokazać, że członkowie komisji Millera są otwarci na dyskusje.
Frajerzy i naiwniacy, którzy przybędą na spotkanie na Czerskiej, uwiarygodnią całe przedsięwzięcie. Korzyść także jest oczywista - ratowanie Laska i jego kompanów w oczach opinii publicznej leży w żywotnym interesie mediów, które tak ochoczo przez blisko trzy lata dyskredytowały osoby ośmielające się zwracać uwagę na niedorzeczności wywodu komisji Millera.
Od czasu opublikowania raportu komisji jej członkowie jak ognia unikają konfrontacji z niezależnymi ekspertami, którzy poddają w wątpliwość ich ustalenia. W ostatnich dniach - po opublikowaniu filmu "Anatomia upadku" - widać to szczególnie jaskrawo. Maciej Lasek i jego towarzysze wiedzą, co robią; w starciu z naukowcami obnażony zostanie mit ich profesjonalizmu. Dlatego uczynią wszystko, by debatę ekspercką zastąpić kadłubowymi spotkaniami. Nie można się na nie nabrać. Namiastka nie zastąpi konfrontacji z niezależnymi badaczami.
Źródło: niezalezna.pl
Anita Gargas