Dziś w Brukseli rozpoczyna się 30. szczyt Rosja – Unia Europejska. Wśród co najmniej jedenastu punktów, które będą omawiane, nie ma jednak wzmianki o zwrocie rządowego Tu-154M. Rozmowy zdominują kwestie wymiany handlowej i wiz dla Rosjan podróżujących do państw Unii Europejskiej. Rosyjskiej delegacji przewodzi Władimir Putin.
Unia domaga się od Rosji działań w sprawach gospodarczych. Komisarz ds. handlu Karl de Gucht uważa, że Moskwa nie stosuje się do zasad Światowej Organizacji Handlu (WTO), do której wstąpiła w sierpniu.
Przede wszystkim pozostawiła nieuzasadnienie wysokie cła na importowane samochody, ale też
nakłada embargo na import z Unii żywych zwierząt. Różne opłaty i biurokratyczne przeszkody doprowadzają do rozpaczy unijnych importerów rosyjskich surowców, w tym drewna.
Rosja chce rozmawiać o zupełnie czymś innym. Według niej to UE narusza zasady WTO, wprowadzając tzw. trzeci pakiet energetyczny, czyli domagając się rozdziału producentów surowców energetycznych od firm je przesyłających i dystrybuujących. Zagraża on monopolistycznej pozycji Gazpromu, dlatego Moskwa zwalcza pakiet wszelkimi dostępnymi środkami.
Jednocześnie rosyjski prezydent i minister spraw zagranicznych będą się domagali w Brukseli postępów w sprawie zniesienia wiz. UE odnosi się do pomysłu niechętnie, na razie wysłała grupę ekspertów, by zbadała, czy Rosja jest techniczne gotowa do takiego kroku. Ale urzędnicy rosyjskiego MSZ-etu już ogłosili, że wszystko jest w porządku. „
A cierpliwość Rosji ma swoje granice. (...) A potem cios (odwetowy) będzie adekwatny i asymetryczny” – mało dyplomatycznie powiedział rosyjski ambasador do specjalnych poruczeń Anwar Azimow. W zamian UE proponuje ułatwienia wizowe dla niektórych grup podróżnych – biznesmenów, pracowników akademickich czy urzędników państwowych.
Rosja chciałaby jednak natychmiastowego zniesienia wiz dla swoich urzędników państwowych. Bruksela nie może jednak zrozumieć, dlaczego ma przykładać rękę do uprzywilejowywania jednej kasty rosyjskiego społeczeństwa, i tak już dostatecznie uprzywilejowanej w samej Rosji. Powstało podejrzenie, że w ten sposób Rosja chciałaby się zabezpieczyć przed ewentualną unijną ustawą Magnickiego, czyli
zakazem wjazdu do Unii swoich urzędników winnych łamania praw człowieka. Nikt natomiast nie przypomniał Brukseli, że w kolejce do zniesienia wiz przed Rosją powinna stać Ukraina i inne kraje dążące do integracji z UE.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Andrzej Łomanowski