W Europie Zachodniej Polak kojarzony jest z silnym katolicyzmem i aby tak zostało, musimy bardziej pielęgnować kult Chrystusa i ciągle dawać o nim świadectwo - z ks. dr. Stefanem Cichym, biskupem legnickim, rozmawia Waldemar Maszewski.
Czy Polacy mieszkający na Zachodzie mają jakąś specjalną misję w zlaicyzowanej Europie?
Tak, Polacy jako naród mają pewne zadanie do wykonania. Przypominał nam o tym Jan Paweł II, mówiąc: „
Kościół w Polsce może ofiarować Europie swoje przywiązanie do wiary, swój natchniony religijnością obyczaj, duszpasterski wysiłek biskupów i kapłanów”. Po wejściu w struktury europejskie powinniśmy być w UE świadkami wiary.
A jak ta szczytna idea jest wcielana w życie chociażby w Niemczech, gdzie żyje duża społeczność polska?
Niemcy mają inne tradycje niż nasze polskie i katolickie, spodziewali się jednak bardziej wyrazistego świadectwa ze strony Polaków. Coraz częściej niemieccy duszpasterze skarżą się, że polscy wierni po przyjeździe do Niemiec stopniowo przestają uczęszczać na msze św. Zdarzają się przypadki, że Polacy wypisują się w swoim miejscu zamieszkania z Kościoła katolickiego, aby zaoszczędzić na tzw. podatku kościelnym, a potem spotyka ich niemiła niespodzianka. Zdarza się bowiem, że kiedy zapragną zostać chrzestnymi lub zawrzeć ślub kościelny, ksiądz w Polsce odmawia – ponieważ posiada dokumenty poświadczające ich odejście z Kościoła w Niemczech. Te wszystkie sprawy świadczą dobitnie, że w dalszym ciągu na Polonii spoczywa obowiązek trwania w wierze i dawania świadectwa wiary. Jeżeli nie odwrócimy się od Chrystusa, to jest nadzieja, że zostaniemy nawet na obczyźnie nie tylko wierni swojemu narodowi, ale też dobrymi katolikami. W Europie Zachodniej Polak kojarzony jest z silnym katolicyzmem i aby to przekonanie pozostało, musimy bardziej pielęgnować kult Chrystusa i ciągle dawać o Nim świadectwo. Musimy mieć nadzieję, która pozostaje w modlitwie i miłości do Pana Boga, bo my zwykli śmiertelnicy jesteśmy za słabi i nie ze wszystkim w życiu dajemy sobie radę, ale Bóg jest wszechmocny i sobie poradzi.
Coraz częściej w niemieckich mediach wiara katolicka jest wykpiwana. Program publicznej telewizji ZDF emituje serial „Bogowie tacy jak my”. Jest to produkcja wymierzona w ludzi wierzących, uderzająca w to, co dla chrześcijan stanowi świętość. Czy w Polsce również czeka nas taka medialna nagonka na katolicyzm?
Obawiam, że w Polsce może być podobnie. W zasadzie można powiedzieć, że już mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem, gdy pewien pseudoartysta drze na scenie Biblię lub jakiś inny „autorytet” wyśmiewa katolicyzm, a sądy powszechne uznają, że nikt nie obraża uczuć religijnych katolików. Oznacza to, że już jesteśmy na podobnym etapie jak Niemcy. W tej chwili w całej Europie, a nawet na całym świecie mamy do czynienia z nagonką na chrześcijan. Musimy to jasno stwierdzić – chrześcijanie na Starym Kontynencie są najbardziej prześladowaną grupą religijną. Jesteśmy świadkami jawnej walki z krzyżem, ze zwolnieniami z pracy katolików. Budujące jest jednocześnie to, że zdarzają się równocześnie sytuacje, iż katolicy potrafią skutecznie wywalczyć swoje prawa.
W ostatnich latach obserwujemy odwrót rządzącej w Niemczech chadecji od wartości, których powinna strzec. Chadecy głosują za in vitro i pasywną eutanazją.
Takiej postawy nie da się usprawiedliwić, można ją jedynie potępić. Ale przypomnę, że nawet tak wielka organizacja jak ONZ nie patrząc na wartości, nakazuje zamykać okna życia, tłumacząc, że dziecko ma prawo do poznania matki i ojca. Nie dbamy w Europie o tradycyjną rodzinę, upominamy się natomiast o związki partnerskie – to jest jakieś pomieszanie pojęć. Aby ratować cywilizację chrześcijańską, musimy zacząć odnowę moralną od siebie, należy sięgnąć do Biblii, do katechizmu, do dokumentów Soboru Watykańskiego i powrócić na drogę prawdy. Do tej pory w wielu krajach dominował katolicyzm masowy, ale bardzo płytki, dzisiaj są to dużo mniejsze grupy, ale bardzo zaangażowane i potrafiące pokazać i wytłumaczyć, dlaczego wierzą.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Waldemar Maszewski