Chyba że w roli klaunów. Pan Komorowski wszedłby na krzesło, Leszek Miller opowiadał niesmaczne dowcipy, a Radosław Sikorski straszył niegrzeczne jakże często na domowych przyjęciach dzieci. Panowie Komorowski, Miller i Sikorski nie są tymi, bez których nie może się obejść jakakolwiek państwowa uroczystość. Powiem więcej. Ich obecność na jakiejkolwiek państwowej uroczystości nie przydaje tej uroczystości splendoru, wręcz przeciwnie. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy się dowiedziałem, że wyżej wymienieni politycy „zbojkotują” zaprzysiężenie Andrzeja Dudy na prezydenta RP. Z pewnością bez nich będzie godniej i bardziej uroczyście. Ale z drugiej strony swoją absencją tracą być może jedną z ostatnich szans, aby przypomnieć się Polakom. Bo już niedługo mało kto o nich będzie pamiętał.