Od pomysłu do powstania gazety trzeba było jakichś dwóch tygodni. Spółka nie była jeszcze zarejestrowana, ale numery próbne wysyłane do drukarni dawały przedsmak rychłych newsów. I poszło!
Mieliśmy mnóstwo radości, gdy „Gazeta Polska Codziennie" dzień po dniu przynosiła wiadomości, o których bez niej Polacy by się nie dowiedzieli, a których mainstreamowe media już potem nie mogły pomijać. Nie mogły – bo przecież jesteśmy i nadal będziemy pisali. Tu, na ostatnim piętrze starej warszawskiej kamienicy, docierał się kilkudziesięcioosobowy zespół, przynajmniej w połowie złożony z nieznających się wcześniej ludzi, ale zarażonych tą samą pasją. Za mało komputerów, ciasne pokoiki, nieustający zgiełk – ale mnóstwo frajdy z pracy w miejscu, w którym żadna władza, oligarchowie ani lobby nic do powiedzenia nie mają. I którym spokojnie, dzień po dniu, można deptać po piętach.
Źródło:
Joanna Lichocka