Nie denerwuje mnie to, że w Polsce jest korupcja. Korupcja była też i w II RP, obecnie zdarza się na zachodzie Europy i w USA. Skala nieuczciwości czasem jest tam niewiele mniejsza niż nad Wisłą. Nie denerwuje mnie to, że politycy nie dotrzymują obietnic. Rzadko kiedy są prawdomówni, szczególnie w czasie kampanii wyborczych. To, co naprawdę mnie wkurza, to sposób, w jaki się z nami rozmawia. Czy propagandyści rządu Tuska sądzą, że ten kraj składa się z samych idiotów? To prawda, że ich elektorat wymagający intelektualnie nie jest. Ale nawet jeżeli właśni wyborcy dają aż takie fory, nie można zakładać wiecznego zaciemnienia. Nie ma żadnej afery ministra Sawickiego. Jest potężna afera w rządzie Donalda Tuska. To on dobrał sobie taką koalicję i takich ministrów. To on spowodował, że znaczna grupa urzędników potraktowała urzędy i spółki skarbu państwa jak dojne krowy. Była to cena za utworzenie rządu. A tak konkretnie to Tusk zapłacił Pawlakowi za Drzewieckiego, Grada i senatora Misiaka, a Pawlak zapłacił Tuskowi za Sawickiego, władców Elewarru i wszelkich agencji rolnych. Obydwie strony umówiły się, że podłączają się do wielkiego państwowego wymiona, każdy do innego cycka. Układ był oczywisty i zrozumiały dla wszystkich stron. Koledzy się pokłócili, mleko się rozlało, a teraz trzeba sprawę przykryć. Sawicki nie robił większych przekrętów niż jego koledzy z rządu. Miał pecha, znalazł się na linii strzału. Może PSL przeszkadza polityce euroentuzjastów, którzy chcą ciąć budżety na rolnictwo? Może przesadził z dojeniem, nawet jak na liberalne normy unijne. Po prostu pech.
Czy Donald Tusk nie mógł sobie dobrać innych ministrów? Nie mógł. Istotą tego układu są właśnie tacy ludzie. Nie da się kręcić lodów, kiedy otoczenie jest wrażliwe na punkcie uczciwości. Ktoś, kto kradnie cukierka, woli siedzieć obok złodzieja ciastek niż harcerza. Z tego właśnie powodu harcerzy w rządzie nie uświadczymy. Taki skład ludzi buduje też odpowiednią atmosferę. Świat dzieli się na frajerów i cwaniaków. Oni są po stronie cwaniaków. Nie chcą być z frajerami, bo frajerzy pracują od rana do nocy i nie starcza im do pierwszego. Frajerom należy się pogarda i odpowiedni bajer. Cwaniacy noszą lepsze garnitury i chodzą do drogich restauracji. Od innych bywalców takich miejsc różnią się tym, że lepiej pilnują swoich krzeseł. Kiedy krzeseł brakuje, zabiorą siadającemu. Ostatnio ktoś pozbawiony fotela mocno się wyłożył, ściągnął obrus i potłukł naczynia. Kelnerzy biegają, pomstując na leżącego. Sprawca wypadku wygodnie rozsiadł się na siedzisku. Pozostali goście udają, że nic się nie stało. Nie mogą ryzykować dyskusji, bo ich krzesełko mogłoby wpaść w niepowołane ręce. Wielkie żarcie będzie trwało, aż paru wywróconych wyjdzie do stojących na zewnątrz i powie, jak tam się żre. Przed szybą restauracji gromadzi się coraz większy tłum gapiów i patrzy na to nietypowe widowisko. Uczta piękna, stroje wspaniałe, tylko goście coraz bardziej nerwowo spoglądają pod siebie. Kolega, kolegą, ale krzesło może zwinąć.
Źródło:
Tomasz Sakiewicz