Nieoceniona Kataryna przypomniała notkę „Rzeczpospolitej" z 2008 r. „Każdy sygnał dotyczący nieprawidłowości czy kumoterstwa będziemy uczciwie badać – w ten sposób premier Donald Tusk odniósł się do doniesień wtorkowej »Rzeczpospolitej«, która napisała, że PSL obsadza swoimi ludźmi spółki zajmujące się obrotem zboża".
Chodziło wtedy – cztery lata temu! – o publikację o Zamojskich Zakładach Zbożowych podlegających spółce Elewarr. „To nie ma koloru partyjnego. Każdy taki przypadek, czy on będzie dotyczył PSL, czy PO będziemy badać i to w trybie pilnym i reagować" – stwierdził wtedy szef rządu. Jeśli urzędnicy tego nie zrozumieją, to „znajdą się w kłopocie i to dość szybko".
Jak wiemy, nikt nie znalazł się w kłopocie. NIK opisywał ustawiane konkursy nie tylko w Elewarze, ale też instytucjach zarządzanych przez PO, jak warszawski ratusz. O tym, że Polska, od morza do Tatr, stała się łupem armii partyjnych działaczy wraz z rodzinami, wiedzą i lemingi, bo nawet „Wyborcza" od czasu do czasu o tym pisze.
Szef rządu kpi z nas w żywe oczy. W istocie patronuje koalicyjnie wynegocjowanemu, z podziałem na sfery wpływów, systemowi wielkiego żerowania. Polska odetchnie wtedy, gdy i jego, i obie pasożytnicze partie odsunie od władzy.
Źródło:
Joanna Lichocka