Tomasz Grodzki wziął pieniądze od umierającej kobiety - twierdzi w rozmowie z dziennikarzem Niezalezna.pl jej mąż. To nowy świadek w aferze kopertowej. Za Radiem Szczecin publikujemy nagranie rozmowy z mężczyzną.
Pani Iwona trafiła do szpitala Szczecin-Zdunowo w 2011 roku. Chorą zajmował się prof. Tomasz Grodzki.
Mąż kobiety - pan Jacek - przebywał w szpitalu sześć miesięcy i opiekował się żoną. Jak twierdzi, w tym okresie wydał ponad 10 tysięcy złotych, płacąc personelowi medycznemu za lepszą opiekę dla żony.
Czasami płaciłem pielęgniarkom 200 zł za noc, żeby się opiekowały żoną. Po jakimś czasie dostałem propozycję, że jak zapłacę 15 tys. zł, profesor podejmie się operacji. Powiedziałem, że nie mam tyle pieniędzy, bo przebywam od pół roku głównie w szpitalu
- relacjonuje mąż pacjentki.
Jak twierdzi pan Jacek, operację wykonał prof. Tomasz Grodzki, który przyjął od niego kopertę.
Zaniosłem, ile miałem. Nie pamiętam… Było to ok. 4-5 tys. zł. To były zarówno złotówki, jak i dolary, które dostałem od rodziny. Wręczyłem je w kopercie. Prof. Grodzki nie przeliczył. Nawet pustą kopertę by wziął
- mówi pan Jacek.
Pacjentka zmarła kilka miesięcy po zabiegu wykonanym przez prof. Tomasza Grodzkiego. Miała 54 lata.
To kolejny świadek utrzymujący, że Grodzki jako lekarz brał pieniądze od swoich pacjentów. Marszałek Tomasz Grodzki konsekwentnie zaprzecza, jakoby przyjmował jakiekolwiek korzyści majątkowe.
Poniżej nagranie rozmowy z panem Jackiem, opublikowane przez Radio Szczecin: