Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Człowiek, który załatwił nam słońce

Mój wiek (44 lata) ma pewną unikalną cechę: niemal dokładnie połowę życia funkcjonowałem w PRL, a drugą połowę w III RP.

Mój wiek (44 lata) ma pewną unikalną cechę: niemal dokładnie połowę życia funkcjonowałem w PRL, a drugą połowę w III RP. Wprawdzie III RP przeżywam zdecydowanie bardziej świadomie, ale z czasów PRL też co nieco zarejestrowałem w pamięci. Bardzo ważną cechą propagandy PRL było podkreślanie zasług tego ustroju, które nie miały nic wspólnego z jego funkcjonowaniem. Typowym przykładem była np. sprawa wykształcenia. Podkreślano, że PRL zlikwidował analfabetyzm. Tymczasem prawdziwą walkę z analfabetyzmem podjęła II RP. PRL musiał głównie nadrabiać braki wynikające z zaniedbań wojennych. Zresztą efekty edukacyjnej działalności komunistów były naprawdę słabe. Polska miała procentowo jedną z najniższych w Europie grupę ludzi z wyższym wykształceniem.

Dużo bardziej bezczelnym zabiegiem propagandowym było porównanie liczby odbiorników radiowych albo traktorów w II RP i PRL. Oczywiście masowe pojawienie się tego typu urządzeń wiązało się z rozwojem cywilizacji, a nie jakimiś zasługami władzy. Generalnie rzecz biorąc, na tle Europy cofaliśmy się, bo tam zdobycze cywilizacyjne były nieporównywalnie bardziej dostępne. Mimo to znaczna część ludzi łapała się na takie proste sztuczki i znajdowała uzasadnienie dla spokojnej egzystencji w coraz bardziej zacofanym kraju.

Czytając peany rządowych klakierów na temat sukcesu Euro, poczułem smrodek dawnych czasów. Rząd przypisuje sobie np. zasługę zbudowania 600 km autostrad. Jeżeli jest to szczególna zasługa Donalda Tuska, należy założyć, że gdyby nie jego rządy, nie zbudowano by w Polsce niczego. Idę o zakład, że jakiekolwiek sprawnie działające rządy dałyby nam w tym okresie dwa razy tyle dróg. Pewnie łatwo dałoby się też udowodnić, że przy dobrych rządach zapłacilibyśmy za to wszystko o wiele mniej. Do kosztów budowy należy doliczyć nie tylko rezultaty przedziwnych przetargów, ale i cudowne zjawiska na niektórych odcinkach kończonych za cenę wstrzymania realizacji reszty dróg, masowe bankructwa firm budowlanych, brakoróbstwo i zwykłe złodziejstwo.

Drogi w Polsce powstawać musiały, Euro było wspaniałą szansą, którą co najmniej w połowie zmarnowano. Za eksperymenty Tuska przyjdzie nam teraz zapłacić gigantyczną cenę, tak jak za eksperymenty gospodarcze komunistów. Oczywiście skala szkodliwości komunistów była dużo większa, ale tamten ustrój nie miał żadnej kontroli i trwał dłużej. Chłopcy w krótkich majteczkach w przeciwieństwie do sowieckich namiestników mieli mniej narzędzi w ręku i musieli bardziej oglądać się na świat. Jak na takie ograniczenia spieprzyli naprawdę sporo. Polska weszła w rok 2008 w tempie rozpędzonego parowozu, który trudno było zatrzymać. Dzisiaj ciuchcia ledwo dyszy, a koła zaczynają momentami buksować. Zawinił kryzys, ale Tusk nie pomógł. Zamiast wykorzystać rozpęd, zwalniał, by brać pasażerów na gapę, puszczał mnóstwo pary w gwizdek, źle gospodarował energią. Czy mogło być gorzej? Mogło. Za PRL też mogło być gorzej, co wykazali inni namiestnicy obozu. Chodziło jednak o to, że w ogóle musieliśmy mieszkać w obozowym baraku, a nie o poziom jego udogodnień.

Tusk lokomotywy nie wykoleił. Kawałek drogi pojechał. Pytanie, gdzie mogliśmy zajechać, gdyby maszynista zajmował się przede wszystkim jazdą?

Z czasów PRL pamiętam jeszcze jedną anegdotę. Kierowniczka ośrodka wczasowego poinformowała turystów, że nie dowieziono mięsa. W zamian obiecała dużo słońca. Słońce rzeczywiście było. Muszę przyznać, że pan premier załatwił nam piękne lato tego roku. Dawno nie było tak upalnie.

 



Źródło:

Tomasz Sakiewicz