Kilka dni po katastrofie 10 kwietnia 2010 r. sporządzono w Rosji ekspertyzę negującą wybuch na pokładzie Tu-154M. Dla polskiej prokuratury jest ona dowodem, że w rządowym samolocie nie doszło do zamachu.
Do tej pory jedyną kompleksową opinią jest badanie Zakładu Ekspertyz Kryminalistycznych Departamentu Spraw Wewnętrznych Obwodu Smoleńskiego, które jest dla polskiej prokuratury głównym dowodem świadczącym o tym, że na pokładzie Tu-154 M nie doszło do zamachu.
W Polsce przeprowadzono jedynie badania kilku fragmentów wraku tupolewa przywiezionych ze Smoleńska.
– Biegli w przedstawionej opinii stwierdzili, iż w próbkach szczątków zabezpieczonych na miejscu katastrofy, które w pierwszych dniach po katastrofie trafiły do Polski, nie ujawniono obecności bojowych środków trujących ani produktów ich rozkładu powyżej granicy ich wykrywalności. Biegli nie stwierdzili także obecności materiałów wybuchowych, takich jak: dinitrotoluen, nitroglikol, nitrogliceryna, trinitrotoluen, heksogen, oktogen oraz pentryt. W następstwie przeprowadzonych badań i pomiarów biegli podali, że próbki te nie stanowią dodatkowego źródła celowo wprowadzonych substancji promieniotwórczych emitujących promienie alfa, beta, gamma czy promieniowanie neutronowe. W analizowanych próbkach stwierdzono obecność węglowodorów alifatycznych, naftenowych i aromatycznych, które są typowymi pozostałościami po paliwie lotniczym – odpowiedział nam płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Tymczasem – jak podkreślają naukowcy – do wiarygodnej opinii konieczne jest kompleksowe zbadanie wraku.
– Miarodajną ekspertyzę można wydać dopiero wówczas, gdy zostaną przebadane wszystkie szczątki samolotu – stwierdził dr Kazimierz Nowaczyk, naukowiec z uniwersytetu w Maryland, ekspert parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przeprowadzono także badania w Wojskowym Instytucie Higieny i Epidemiologii w Warszawie oraz Wojskowym Instytucie Chemii i Radiometrii w Warszawie.
– Bardzo szczegółowo przebadane zostały rzeczy ofiar katastrofy, zdjęte z ciał w trakcie prowadzonych badań sądowo-medycznych w Moskwie. Nie wykryto obecności bojowych środków trujących ani produktów ich rozkładu, jak również obecności substancji promieniotwórczych. Stwierdzono jednakże, że na rzeczach pochodzących z ciał ofiar obecne są zarówno liczne szczepy bakterii chorobotwórczych, jak i węglowodany alifatyczne, naftalenowe i aromatyczne, które świadczą o obecności pozostałości po paliwie lotniczym – stwierdziła prokuratura wojskowa.
– Badania byłyby wiarygodne, gdyby przebadano wszystkie rzeczy ze Smoleńska. Na razie mamy wyniki badań rzeczy przywiezionych z Moskwy, a to nie wystarczy do wydania jednoznacznej opinii – mówi nam Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny smoleńskiej katastrofy. –
Jeżeli prokuratura nie wie, na ile szczątków rozpadł się Tu-154M, to oznacza, że nie wiadomo, jak doszło do jego rozpadu – dodaje.
Źródło:
Dorota Kania