Nie zazdroszczę Niemcom. Przeciągające się przepychanki przy tworzeniu rządu zwiastują tam wielkie kłopoty. Upadła możliwość zawiązania koalicji CDU/CSU z liberałami i Zielonymi. Angeli Merkel pozostał zatem jedynie wariant powtórnej wielkiej koalicji z SPD Martina Schulza. Tylko że aby do tej koalicji doszło, trzeba o nią Schulza (który do niedawna absolutnie takie rozwiązanie wykluczał) niemal prosić.
Zapewne dostanie w rządzie wszystkie stanowiska, o które będzie zabiegał. Kolejny niemiecki rząd, o ile oczywiście powstanie, będzie skazany na kontynuację autodestrukcyjnej, proimigranckiej polityki. To oznacza, że po kolejnych wyborach parlamentarnych nad Łabą antyimigrancka i prorosyjska Alternatywa dla Niemiec może na swoich warunkach wejść do rządu. Władimir Putin już zaciera ręce.
Po Austrii, gdzie ostatnio wszystkie siłowe resorty w gabinecie objęli przedstawiciele Partii Wolności przyjaznej Federacji Rosyjskiej, w jej sferę wpływów już za kilka lat może się dostać kolejny kraj.