W tym tygodniu we włoskim parlamencie toczy się debata, czy należy wysyłać w kierunku Libii jednostki marynarki wojennej. Miałyby one wspomagać libijską straż przybrzeżną w zatrzymywaniu łodzi przewożących nielegalnych imigrantów oraz zawracaniu ich na afrykański ląd.
Należy jednak wątpić, że Włosi na takie rozwiązanie się zdecydują. Jeśli rząd w Rzymie miałby takie zamiary, to premier Paolo Gentiloni, w odpowiedzi na propozycję pomocy wysłaną listownie 20 lipca przez premierów Grupy Wyszehradzkiej, nie stwierdziłby oburzony, że „nie akceptuje pouczeń ani gróźb”. Premierzy Polski, Czech, Słowacji oraz Węgier zaproponowali, że w imię europejskiej solidarności będą wspierali materialnie i finansowo patrolowanie południowej granicy Libii, a także utworzenie poza obszarem Europy ośrodków dla imigrantów, skąd mogliby oni zgłaszać wnioski o azyl. A ponieważ europejska solidarność powinna działać w obie strony, wspomniani premierzy jednocześnie żądali, aby Włochy zamknęły swoje porty na nielegalną imigrację do Europy.
Tymczasem wyrazy podziękowania i poparcia dla tej inicjatywy popłynęły nie ze strony włoskiego rządu, lecz ze strony włoskiej Ligii Północnej.