Podczas jednej z ostatnich manifestacji we Francji demonstranci zaatakowali policję - jeden z funkcjonariuszy został obrzucony koktajlem Mołotowa, ciężkie obrażenia odniosły też dwie inne osoby z policji. Przelało to czarę goryczy. Policjanci demonstrują dziś w radiowozach przeciwko przemocy.
Kilkadziesiąt radiowozów blokuje jedną z głównych ulic w Nantes. Funkcjonariusze włączyli syreny i policyjne "koguty" w samochodach. Podobne demonstracje zorganizowano także we wtorek wieczorem i w środę.
Allo #Darmanin une manif sauvage à Nantes ce matin⬇️
— Le Général 📸 (@LE_GENERAL_FRA_) December 10, 2020
- manifestation non déclarée
- utilisation de biens publics
- grève non déclarée, car ces flics font cette manif sur leur temps de travail!
- L'utilisation abusive des sirènes doit être justifié par «l'urgence!» #Castex18h pic.twitter.com/Dxjt7OQpp1
W sobotę trzech policjantów zostało rannych w Nantes podczas demonstracji przeciwko procedowanej przez parlament ustawie o globalnym bezpieczeństwie, biedzie i przemocy ze strony policji. W manifestacji wzięło udział około 3 tys. osób.
Jeden z funkcjonariuszy został uderzony w twarz koktajlem Mołotowa. „Nasi koledzy stają się mięsem armatnim, mamy mniej środków, aby reagować na ataki bandytów i wszyscy nas opuszczają; prezydent, media, ludność. Przestańcie obrzucać policję błotem” - powiedział cytowany przez AFP funkcjonariusz, który wolał pozostać anonimowy.
A #Nantes, le ouin ouin des sirènes
— Gabriel Aiphan (@GabrielFatal) December 10, 2020
Je n’ai rien contre le fait que les policiers expriment des revendications mais là, ils ne sont pas en grève. Ils le font sur leurs heures de travail alors qu’on les paye pour remplir une mission de service public...pic.twitter.com/MtwSCd4knM
Demonstranci protestują również przeciw uwagom prezydenta Francji Emmanuela Macrona dotyczącym potrzeby kontroli policjantów i ich lepszej identyfikacji podczas interwencji. Macron mówił o tym w niedawnym wywiadzie dla internetowego serwisu młodzieżowego Brut.
„Nasi koledzy mają poparzenia I i II stopnia, są poranieni psychicznie, mają wrażenie, że zostali opuszczeni. Słowa prezydenta są jak podpalanie prochu” - powiedział lokalny sekretarz związku zawodowego policji Unsa, Laurent Le Tallec.