Brytyjskie media podały informację, że między rządami Wielkiej Brytanii i Francji trwają rozmowy na temat wysłania wojsk pokojowych na Ukrainie po zakończeniu działań militarnych. Warto przypomnieć, że podobny pomysł pojawił się już w ub.r., a jego inicjatorem również była Francja. Europejskie siły pokojowe miałyby być zabezpieczeniem przed potencjalnymi kolejnymi atakami Rosji na Ukrainę.
– czytamy na portalu.
Jedna z koncepcji zakłada rozmieszczenie wojsk na linii rozgraniczenia, czyli de facto na obecnej linii frontu. To oznaczałoby utrzymanie przez Rosję kontroli nad tymczasowo okupowanymi terytoriami na południu i wschodzie Ukrainy. Drugi ze scenariuszy dotyczy zabezpieczenia samego Kijowa, zaś trzeci – stworzenia "tarczy powietrznej" nad Polską i ochrony szkoleń ukraińskich żołnierzy.
Po blisko trzech latach inwazji Zachód rozważa wysłanie misji pokojowej na Ukrainę. To efekt błędnej polityki wsparcia wobec Kijowa, realizowanej od 2022 r. – uważa dr Jan Matkowski, wykładowca akademicki z Ukrainy.
Gdyby wtedy Ukraina szybko i skutecznie dostała niezbędną pomoc, w tym środki przeciwlotnicze, samoloty i inne uzbrojenie, o które zabiegali wojskowi, to jeszcze w tym samym roku Putin mocno by się zastanowił i zrewidował swoje dalekosiężne plany.
– dodaje nasz rozmówca.
Plan polityczny był taki, by Ukraina dostawała tyle, by nie upadła, ale też nie tyle, by zwyciężyła w tej wojnie i doprowadziła do strategicznej klęski Rosji, co miałoby potężne konsekwencje, z wybuchem wojny atomowej włącznie – wskazuje ekspert.
W trzecim roku inwazji słyszymy, że Rosja odbudowuje swoje zasoby, wzmacnia się militarnie i za kilka lat będzie gotowa do wojny z NATO. To pokazuje, że Rosjanie przejrzeli zachodnie systemy obrony, nauczyli się ich zwalczania i w konsekwencji wzmacniają swój potencjał militarny na tyle, by w przyszłości bezpośrednio konfrontować się nie z Ukrainą, ale także z innymi krajami Sojuszu.
– uzupełnia.
Byłem bardzo zdziwiony dyskusją na temat rozmieszczenia sił Korei Północnej w Rosji, dlaczego Pjongjang zdecydował się na taki krok. Tymczasem odpowiedź jest prosta – dla zdobycia doświadczenia w warunkach bojowych. Trudno się więc dziwić, że na Zachodzie także uznano, że doświadczenie w warunkach bojowych, które nabyła Rosja na Ukrainie, będzie stanowiło zagrożenie dla kolejnych państw, przede wszystkim dla Polski, krajów bałtyckich czy Finlandii. Więc w tym kontekście rozważa się pomysł sformowania jednostek wojskowych, które byłyby blisko areny wydarzeń wojennych na Ukrainie.
– mówi Matkowski.
Na pewno Ukraina jest zainteresowana obecnością wojskową państw Zachodu, zwłaszcza w kontekście wyczerpującego się potencjału ludzkiego i militarnego. I o ile w 2025 r. nie będzie jeszcze większego problemu z mobilizacją, o tyle w kolejnych latach będzie on narastał. Problemy Kijowa w tej materii są powszechnie znane – dodaje ekspert.
Poza tym stacjonujące zachodnie oddziały byłyby pewną gwarancją utrzymania niepodległości przez Ukrainę.
– uzupełnia.
Na pytanie, jakiej postawy Rosji należy spodziewać się po takim kroku Zachodu, dr Jan Matkowski wskazuje, że "kategorycznie będzie ona przeciwna tego typu działaniom".
Rosja nadal nie osiągnęła celu strategicznego tej inwazji. A takim jest zdobycie Kijowa i upadek państwa ukraińskiego. Dopiero wtedy Kreml widzi jakąś wizję pokoju, by szczątki po Ukrainie weszły w szeregi UE czy NATO. Dopóki Rosja będzie prowadziła działania i posuwała się naprzód, o żadnym faktycznym rozejmie nie może być mowy. A nawet po jego formalnym zawarciu nadal będzie przygotowywała się do kolejnych operacji.
– kończy nasz rozmówca.