Rosja odpowiedziała na wydalenie rosyjskich dyplomatów z Polski sprzed dwóch tygodni. - Będziemy analizować listę wydalonych z Rosji polskich dyplomatów sprawdzając, czy jest to odpowiedź symetryczna. Jeśli uznamy, że odpowiedź Rosji była innego rodzaju niż przyjmuje się w zwyczajach międzynarodowych, to zastrzegamy sobie prawo do odpowiedniej reakcji - powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Jak informował wcześniej rzecznik MSZ Łukasz Jasina, ambasador RP w Moskwie Krzysztof Krajewski został dziś wezwany do rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Przydacz powiedział w TVP Info, że ambasador Krajewski "otrzymał notę z listą 45 nazwisk polskich dyplomatów, których Federacja Rosyjska wydala z terytorium swojego państwa" i że "jest to odpowiedź na decyzję o wydalenia rosyjskich dyplomatów z terytorium Polski".
Wydaleni polscy dyplomaci muszą opuścić Rosję do 13 kwietnia - przekazał Jasina. Dodał, że w Rosji nadal pracuje ambasador i kilkunastu polskich dyplomatów.
23 marca Polska podjęła decyzję o redukcji personelu dyplomatycznego ambasady Rosji, w efekcie czego nasze terytorium opuściło 45 osób o różnych statusach dyplomatycznych. Jak informował wtedy rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn o wydalenie 45 osób, które pod tzw. przykryciem dyplomatycznym, prowadziły działalność wywiadowczą w Polsce do MSZ wniosła ABW. Jak wyjaśniał Żaryn, to funkcjonariusze rosyjskich służb i ich współpracownicy, którzy oficjalnie mieli status dyplomatyczny.
"Różnica jest taka, że strona polska wydalała rosyjskich dyplomatów mając na uwadze ich działalność niezgodną z prawem międzynarodowym, z Konwencją Wiedeńską, jednocześnie mając także na uwadze to, co się dzieje na Ukrainie, tę agresywną postawę rosyjską. Rosja z kolei wydala w odpowiedzi, jako krok retorsyjny"
- zaznaczył Przydacz.
Zapowiedział, że "my teraz będziemy szczegółowo analizować tę listę, rzeczywiście sprawdzając, czy jest to odpowiedź symetryczna, czy też asymetryczna".
"Jeśli dojdziemy do przekonania, że odpowiedź była innego rodzaju niż przyjęta w zwyczajach międzynarodowych, to oczywiście zastrzegamy sobie także prawo do odpowiedniej reakcji"
- powiedział Przydacz.
Wiceminister ocenił, że "ważne, iż udało się skoordynować działania europejskie".
"Polska, trochę jako dobry przykład, była jednym z pierwszych państw wydalających rosyjskich dyplomatów"
- zaznaczył i wskazał, że łącznie z państw europejskich zostało wydalonych kilkuset rosyjskich dyplomatów, pracowników ambasad i konsulatów.
"Na tym etapie nie zapadła decyzja o przyszłości tych stosunków (polsko-rosyjskich), natomiast wszystko jest absolutnie możliwe. Będę się upierał, że ważne, aby robić to w pełnej koordynacji z państwami Unii Europejskiej"
- powiedział ponadto Przydacz.