Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Praca rosyjskiej agentury w Polsce „bardzo utrudniona”. Wydalenie dyplomatów istotną przeszkodą dla Moskwy

"Mówimy tu o bardzo zasadniczym działaniu, które ma istotnie utrudnić operowanie rosyjskim służbom specjalnym w Warszawie. Ale nie tylko w Warszawie, ponieważ z niej można prowadzić także operacje w innych państwach" - powiedział dr Bolesław Piasecki z ASzWoj, komentując sprawę wydalenia z Polski 45 dyplomatów rosyjskich, podejrzanych o szpiegostwo. Zdaniem gościa Michała Rachonia, akcja ta znacząco utrudni działalność wywiadowczą służbom Putina.

Rozmowa tyczyła się ostatniej decyzji o wydaleniu z Polski aż 45 dyplomatów rosyjskich, prowadzących działalność wywiadowczą. "To jest liczba osób nieporównywalna z czymkolwiek, co w polskiej historii tych relacji się wydarzyło" - zauważył Michał Rachoń w "Minęła 20" w TVP Info.

Nie ma wątpliwości, że mówimy tu o bardzo zasadniczym działaniu, które ma istotnie utrudnić operowanie rosyjskim służbom specjalnym w Warszawie. Ale nie tylko w Warszawie, ponieważ z niej można prowadzić także operacje w innych państwach. Tego typu decyzja, której Rosjanie musieli się spodziewać, choć być może nie aż takiej skali, może zdezorganizować istotnie pracę rosyjskich służb specjalnych. Na pewno obniżać czasowo ich zdolności u nas w kraju, a także stanowić pewną szansę dla polskich służb kontrwywiadowczych

- powiedział dr Bolesław Piasecki z Akademii Sztuki Wojennej.

Zwłaszcza, jeżeli decyzja polityczna odnośnie ewentualnych następców będzie taka, że ich po prostu nie wpuścimy, albo bardzo, bardzo istotnie przedłużymy podmianę tego personelu przez Rosjan. To będzie zmuszało ich do zupełnie innego modelu działania

- podkreślił gość programu.

Skala "czystek" w ambasadzie rosyjskiej oznacza pozbycie się ponad połowy jej składu. Zdaniem doktora Piaseckiego jest kilka powodów, jakie sprawiają, że ich praca będzie utrudniona. "Oni codziennie wykonywali jakąś pracę i w większości była to praca  - nazwijmy to -szpiegowska".

Oni mają operacje, które prowadzą, kontakty, które prowadzą, zadania rozpoznawcze, które realizują i to wszystko będzie musiało być zastąpione jakimiś innymi metodami pracy. W pewien sposób zrywa to ciągłość. Jeżeli np. wyjeżdża dyplomata, w ramach naturalnej rotacji wjeżdża na jego miejsce ktoś inny, to jest etap "na zakładkę", gdzie oni przekazują sobie obowiązki. Tutaj zagęszczenie terminu pięciu dni dla tak wielu osób w zasadzie to uniemożliwia, albo bardzo, bardzo utrudnia. To sprawia, że Rosjanie na pewno w części prac będą się musieli opierać na tzw. rezydenturach nielegalnych, czyli osobach, które są funkcjonariuszami rosyjskiego wywiadu, ale nie mają żadnych związków z ambasadą. Jest dużo trudniej je ustalić, bo są schowani jak igła w stogu siana

- podsumował Piasecki.


Jak informowały w zeszłym tygodniu polskie służby, oficerowie rosyjskich służb specjalnych   wykorzystywali status dyplomaty do prowadzenia działalności wywiadowczej, naruszając polskie prawo i postanowienia Konwencji Wiedeńskiej. Wnioskowano o natychmiastowe wydalenie z Polski 45 "dyplomatów".

Źródło: niezalezna.pl, TVP Info