W całej Francji odbyły się demonstracje przeciwników reformy kodeksu pracy. Po raz drugi od wyboru w maju Emmanuela Macrona na prezydenta protestowali przeciw rządowym zmianom, które według związków zawodowych ograniczają prawa pracowników.
Wierzymy w demokrację. Jak jest się prezydentem kraju, trzeba umieć słuchać obywateli
– powiedział Philippe Martinez, sekretarz generalny centrali związkowej CGT, która wraz z Krajową Unią Autonomicznych Związków Zawodowych (UNSA), Związkiem Solidarności (SUD), a także z mniejszymi centralami Solidaires i FSU oraz studenckim związkiem Unef wzywała do demonstracji.
Podstawowe zarzuty związków wobec zmian w kodeksie pracy to nadmierna łatwość zwalniania pracowników, zmniejszenie odszkodowań za bezprawne zwolnienia i ułatwienie zwolnień zbiorowych, a także możliwość pomijania związków zawodowych w negocjacjach między pracodawcami a pracownikami.
Uczestnicy manifestacji nieśli transparenty z hasłami przeciw rozporządzeniom rządu „niszczącym prawa nabyte pracowników i rozbijającym kodeks pracy”. Wśród nich takie jak „Ekipa pracowników do zwolnienia w pełnej gotowości”, czy też „A co, jeśli reformy prawa pracy są leniwe”, nawiązujące do wypowiedzi prezydenta Macrona, który oświadczył, że nie cofnie się przed „leniwcami”, „cynikami” i „ekstremą”.
Niepokój spowodowany decyzjami prezydenta Francji wyrazili również studenci licznie manifestujący w Paryżu. – Macron, jesteś skończony, młodzież jest na ulicy! – wiwatowali ci, którzy zdecydowali się nie pójść na zajęcia tylko po to, by wyrazić swoje niezadowolenie.
To nie koniec protestów. W przyszły poniedziałek kierowcy TIR-ów zamierzają zablokować główne drogi w kraju.