Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Zagraniczni doradcy od siedmiu boleści - korespondencja z Kijowa

Ukraińskie władze szukają recepty na sukces i wyprowadzenie kraju z przedłużającego się kryzysu. Niestety zespoły zagranicznych reformatorów, doradców i ekspertów nie zakorzeniają się na tyle, żeby przynieść długotrwałe efekty. Ekipa Gruzinów została zmarginalizowana, zespół „zagranicznych bankowców” zżarła korupcja. „Stara gwardia reformatorów” Balcerowicz–Mikloš stała się przykrywką władz w Kijowie w rozmowach z zachodnimi kredytodawcami.

Marcin Pegaz
Marcin Pegaz

Obecnie na Ukrainie działają trzy zespoły zagranicznych reformatorów. Pierwszy z nich pojawił się niemal natychmiast po objęciu przez Petra Poroszenkę fotela prezydenta. Liderem tej grupy jest były prezydent Gruzji, a obecnie szef obwodu odeskiego Micheil Saakaszwili. Oprócz niego w skład tego zespołu weszli inni Gruzini – były zastępca prokuratora generalnego Ukrainy (2015–2016) Dawid Sakwerelidze, były minister zdrowia Ukrainy (2014–2016) Aleksander Kwitaszwili oraz nadal obejmująca stanowisko szefowej ukraińskiej policji Chatia Dekanoidze.

Do drugiej grupy – określanej jako zespół „zachodnich inwestorów bankowych” – należą m.in. urodzona w USA była minister finansów (2014–2016) Natalie Jaresko i były minister gospodarki Ukrainy (2014–2016) Litwin Aivaras Abromavičius.

I wreszcie trzecia grupa – to zespół „ojca chrzestnego” polskiej prywatyzacji Leszka Balcerowicza i byłego ministra finansów Słowacji Ivana Mikloša.

Reprywatyzacja dla oligarchów

Według członka Związku Audytorów Ukrainy Mychajła Krapywki, najbardziej efektywny jest zespół gruziński. – Są konkretne postępy w realizacji reformy policji, pod nadzorem Sakwerelidze do sądu przekazano sprawę „diamentowych prokuratorów” [korupcyjny skandal z udziałem wysoko postawionych prokuratorów z Kijowa w mafijnych walkach o prawo nielegalnego wydobycia piasku na brzegu rzeki Dniepr], Saakaszwili nie daje władzy żyć spokojnie. Jedyną osobą w tym zespole, która nie odnotowała spektakularnych sukcesów, jest były minister zdrowia Kwitaszwili. Niestety nie udało się mu zwalczyć korupcji w systemie opieki zdrowotnej, w szczególności przy zamówieniach publicznych leków – mówi „Codziennej” Krapywko.

Z kolei drugi zespół tzw. zagranicznych bankierów inwestycyjnych, według eksperta finansowego, przyniósł Ukrainie więcej szkód niż korzyści.

– Weźmy na przykład Natalię Jaresko. Owszem, doprowadziła do zmniejszenia obciążenia obsługiwania długu zagranicznego Ukrainy „tu i teraz”. Ale oznacza to, że ciężar obsługi długu krajowego spadnie na nasze dzieci i wnuków. Z kolei jednym z błędów Abromavičiusa, moim zdaniem, było ogłoszenie prywatyzacji wszystkiego, co jeszcze nie zostało sprywatyzowane. We współczesnych ukraińskich warunkach skutkuje to tylko ponownym podziałem rynku przez starych graczy, nic więcej – stwierdza Krapywko.

– Grupa bankierów inwestorów jest de facto zachodnia tylko z nazwy. W rzeczywistości związani z nią ludzie od dawna działają na Ukrainie. Doskonale znają i czują tutejszy rynek. A co najważniejsze, mają związki z pewnymi grupami finansowymi i przemysłowymi. Uważam, że poprzez „dokończenie” prywatyzacji chcieli zrealizować banalną redystrybucję własności przez oligarchów i przedstawić to jako reformy i próbę poprawienia budżetu – przekonuje w rozmowie z „Codzienną” Krapywko.

Co do trzeciej grupy – konsultantów z przeszłości – według eksperta będą oni raczej przykrywką i w rzeczywistości nie są w stanie dokonać konkretnych zmian. – Leszek Balcerowicz spodziewa się powtórzenia na Ukrainie terapii szokowej, którą zastosował swojego czasu w Polsce. Ale przypomnijmy jej okoliczności. Chodziło o to, że Polska szybko przeszła od gospodarki planowanej do gospodarki rynkowej. Na Ukrainie terapia szokowa w obecnych warunkach doprowadzi do całkowitego załamania gospodarki – ocenia rozmówca „Codziennej”.

Bez wsparcia lokalnych bonzów

Z kolei w opinii eksperta politycznego i dyrektora kijowskiego Centrum Komunikacji Strategicznych Walentyna Wojtkowa eksperyment z rozdaniem teczek ministerialnych zagranicznym ekspertom (Jaresko, Abromavičius, Kwitaszwili) sprawdził się tylko częściowo. Pomimo pewnych sukcesów, takich jak uruchomienie systemu ProZorro [system elektroniczny, za pomocą którego od początku 2016 r. mają być dokonywane wszystkie zamówienia publiczne na Ukrainie], miało miejsce wiele nieudanych przedsięwzięć, jak m.in. reforma podatkowa, reforma służby zdrowia, budowa nowej polityki przemysłowej.

– Natalii Jaresko nie udało się porozumieć z parlamentem. Abromavičius po 14 miesiącach pracy nagle podał się do dymisji, tłumacząc, że „nie chce być przykrywką dla jawnych działań korupcyjnych ludzi, którzy za jego plecami chcą ustanowić kontrolę nad publicznymi pieniędzmi”. Ani Jaresko, ani Abromavičius, ani Kwitaszwili nie mają już władzy i jest praktycznie wykluczone, że mogliby wrócić – mówi „Codziennej” politolog.

Według Wojtkowa pozycja gruzińskiej grupy reformatorów nie jest lepsza. – Dawid Sakwerelidze został usunięty ze stanowiska prokuratora generalnego. Doradca Saakaszwilego Ołeksandr Borowik, który ma za sobą wiele skandali, odszedł sam. Saakaszwili w grudniu ub.r. ruszył z antykorupcyjnym Ruchem na rzecz Oczyszczenia, ale obecnie zwalnia. Jego sytuację [jako osoby, która ma własne ambicje polityczne] skomplikowało odroczenie w czasie sprawy przedterminowych wyborów parlamentarnych na Ukrainie i powołanie nowego rządu na czele z premierem Wołodymyrem Hrojsmanem. Dla Saakaszwilego powstaje pytanie – „co dalej”. Obawiam się, że on sam nie ma na nie odpowiedzi. Nic dziwnego, że zaczął mówić o powrocie do Gruzji. I myślę, że taki scenariusz jest całkiem możliwy – wyraża swój punkt widzenia analityk.

Kijowski politolog zaznacza, że z kolei o działalności „starej gwardii reformatorów” – Balcerowicza i Mikloša na Ukrainie wiadomo niewiele. Obaj praktycznie nie pojawiają się przed kamerami. – W każdym razie nie przeceniałbym ich roli. Balcerowicz i Mikloš działają bardziej jako konsultanci, nie mając żadnych realnych narzędzi do wywierania wpływów. Dla władz ukraińskich Balcerowicz i Mikloš są jednym z argumentów w negocjacjach z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i partnerami zachodnimi. Angażując ich, Kijów wykazuje gotowość do przeprowadzenia reform. Ale w rzeczywistości, aby osiągnąć sukcesu na Ukrainie, trzeba uzbroić się w dużo cierpliwości. Dlatego że cały system władzy jest zbudowany tak, iż odrzuca wszelkie inicjatywy, mające na celu wyeliminowanie korupcji – stwierdza Wojtkow.

Podsumowując, dyrektor Centrum Komunikacji Strategicznych zaznacza również, że mimo pewnego postępu czas na „terapię szokową” był w latach 90. Wtedy, zaraz po upadku Związku Sowieckiego, istniała możliwość zbudowania innego ustroju. Ten czas został utracony. W ciągu 25 lat na Ukrainie sformowane zostało oligarchiczne porozumienie, które jest podstawą obecnego systemu politycznego. Dlatego zmiany jakościowe potrwają lata, a nawet dziesięciolecia. – Zaangażowanie osób, które sprawdziły się w innych krajach, było dobrym pomysłem. Jednak to nie jest panaceum na wszystkie bolączki, ale tylko jeden ze sposobów wywierania presji rządzących na Ukrainie – mówi politolog.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Ukraina #doradcy zagraniczni #Leszek Balcerowicz #gospodarka

Wołodymyr Buha