Przed wyborami zarzekali się, że po zwycięstwie PiS uciekną z kraju. Ale ich nagłaśniana przez media emigracja okazała się jedną wielką farsą - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.
Straszenie wyjazdami podczas kampanii wyborczej miało jeden cel: przekonać społeczeństwo, że po wygranej PiS Polska straci najprężniejszych biznesmenów, a Jarosław Kaczyński sterroryzuje opozycję. „G
azeta Polska” sprawdziła, jak potoczyły się emigracyjne losy najgłośniejszych „uchodźców” IV RP.
„Nikt mnie nie prześcignie w niechęci do Kaczyńskich. Gdyby znowu wygrali wybory – a mam nadzieję, że Bóg nas ponownie nie doświadczy, bo już nas raz ukarał rządami PiS – wszystko bym sprzedał i wyjechał z kraju. Naprawdę”
– deklarował w 2010 r.
Arkadiusz Muś w rozmowie z „Pulsem Biznesu”.
Przedsiębiorca ten jest największym producentem szyb zespolonych w Polsce i jednym z najhojniejszych sponsorów fundacji Leszka Balcerowicza – Forum Obywatelskiego Rozwoju. W 2015 r., przed rozstrzygnięciem wyborów parlamentarnych, miliarder powtórzył swoje groźby w wypowiedzi dla portalu Tomasza Lisa natemat.pl: „J
estem zdruzgotany tym, co się wydarzyło, bo ostatnie kilka lat poświęciłem na walkę z populizmem. Ponad 50 proc. dla Dudy i Kukiza to jakiś absurd, najczarniejszy koszmar. Będę jednak musiał pomyśleć nad uzasadnieniem pozostania tutaj” – lamentował.
Czarny sen Musia się spełnił. PiS wygrało wybory z przewagą pozwalającą utworzyć samodzielny rząd. Czy biznesmen „sprzedał wszystko i wyjechał z kraju”? Niestety, jeden z najbogatszych Polaków okazał się blagierem.
Ani nie sprzedał firmy, ani nie uciekł przed pisowskim „reżimem”. W marcu 2016 r. został sklasyfikowany na 19. miejscu w rankingu „Forbesa” najbogatszych ludzi w Polsce. Co najśmieszniejsze – w poprzednich latach, za rządów PO, Muś był klasyfikowany... niżej.
A więc za rządów PiS niedoszły emigrant pomnożył swój majątek!
Mniej szczęścia miał inny antypisowski uchodźca
Jerzy Mazgaj – właściciel delikatesów Alma, także bywalec list najbogatszych Polaków, w PRL zarejestrowany jako TW SB o pseudonimie Barbara (działał też w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i w ORMO). Po wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich Mazgaj odgrażał się, że na stałe wyniesie się do swojej posiadłości w Monako.
„Mam trzy miesiące, żeby przygotować dla siebie rezydencję w Monako. W Polsce zadziała kula śniegowa – na jesieni wygra PiS, a ja nie chcę żyć w IV RP. Przedsiębiorca, który prowadzi wiele spółek, nie może jeszcze dodatkowo stresować się tym, że o 6 rano zapukają do niego służby, a niestety to całkiem prawdopodobne” – żalił się prasie.
Biznesmen w „IV RP” jednak pozostał, tyle że okrył się niesławą. Jego delikatesy Alma splajtowały, a zwolnieni pracownicy przez wiele miesięcy nie mogli doczekać się zaległych wypłat.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Źródło: Gazeta Polska
#IV RP
Grzegorz Wierzchołowski