Na zakończonym niedawno w Berlinie forum paliw kopalnianych zadeklarowano oficjalnie potrzebę analizowania europejskich niekonwencjonalnych złóż gazu ziemnego, wskazując, iż mogą one przyczynić się do aż czterokrotnego zwiększenia rezerw tego surowca na obszarze Unii Europejskiej.
Niemniej do chwili obecnej gaz ze źródeł niekonwencjonalnych nie znalazł znaczniejszego miejsca w polityce energetyczno-klimatycznej UE. Choć jest wymieniony w Europejskiej Karcie Energetycznej. Nie dokonano również oceny potencjału energetycznego przewidywanych europejskich złóż gazu niekonwencjonalnego.
Przemilczenia?
Sytuacja ma się podobnie na rynku polskim. Eksperci i politycy przewidują duży wzrost zapotrzebowania na energię w najbliższych latach – jednakże przygotowana przez Radę Ministrów „Polska polityka energetyczna do 2030 roku” nie zawiera żadnych, nawet przybliżonych planów wykorzystania gazu ze źródeł niekonwencjonalnych. Tymczasem instytucje geologiczne Polski i USA oszacują zasoby gazu łupkowego wiosną 2011 r. Wstępne obliczenia, wykonane przez firmy Wood Mackenzie (1,4 bln m3) i Advanced Res. Int. (3,0 bln m3), opierają się na nieujawnionej metodologii – nie można ich zatem ani potwierdzić, ani zanegować.
Wyniki prac ekspertów Państwowego Instytutu Geologicznego i przedstawicieli amerykańskiej służby geologicznej – USGS - będą pierwszymi oficjalnymi informacjami o potencjalnych zasobach gazu łupkowego w Polsce. Podstawą będzie amerykańska metodologia, stosowana przy niepełnych danych wiertniczych. Polega ona na skojarzeniu zaawansowanych metod rachunku prawdopodobieństwa z naukową analizą dostępnych danych geologicznych. Kluczowe jest znalezienie analogów złóż badanych do złóż już znanych i eksploatowanych. W tym przypadku USGS oferuje bogaty materiał porównawczy, obejmujący dziesiątki eksploatowanych pól gazowych. Dzięki temu dane amerykańskie są unikatowe.
Jeśli zatem szacunki dotyczące zasobności i głębokości złóż okażą się trafne, a wydobycie ekonomicznie opłacalne, to obok technologii CCS (magazynowania CO2 pod ziemią), gaz łupkowy będzie jednym z kluczowych mechanizmów osiągnięcia założeń wymaganego pakietu energetyczno-klimatycznego „20-20-20”przyjętego przez Brukselę. Co więcej, może się okazać surowcem zbliżającym UE do gospodarki zero emisyjnej. Na koniec trzeba wskazać, że obecna cena importowanego gazu ziemnego do Polski waha się w granicach 340 dol. za 1000 m3, zaś koszt wydobycia gazu łupkowego w USA (na rynku konkurencyjnym, bogatym w przedsiębiorstwa wydobywcze) wynosi około 140-210 dol. Gdyby zatem udało się osiągnąć podobną opłacalność ekonomiczną, gaz łupkowy okaże się zbawienną alternatywą dla polskiej energetyki gazowej.
Gaz jest „czysty”, ale ekolodzy protestują
Mimo to i w Europie, i w Polsce eksploatacja gazu łupkowego wywołuje coraz liczniejsze protesty „obrońców środowiska naturalnego.” Oficjalnie wskazują oni cztery podstawowe zagrożenia, jakie nieść ma ze sobą technologia stosowna przy poszukiwaniu i wydobyciu tego surowca.
Pierwszym z zagrożeń jest duże zużycie wody, konieczne przy technologii szczelinowania hydraulicznego. Zastrzeżenie nie jest bezpodstawne. Jednorazowo szczelinowanie wymaga zużycia 1000-2000 m3 wody. Niewątpliwie zatem konieczne będzie wprowadzenie odpowiedniej regulacji prawnej dotyczącej gospodarki wodnej przy eksploatacji niekonwencjonalnych złóż gazu ziemnego.
Drugim, według ekologów, poważnym problemem, również związanym z H2O, jest utylizacja wody zużytej. Po szczelinowaniu hydraulicznym woda w dużej części wraca na powierzchnię, jednak z uwagi na jej wysokie zasolenie oraz domieszki chemikaliów stosowanych w tej technologii nie jest możliwe zrzucanie jej do naturalnych zbiorników wodnych. Podkreślić należy, że woda użyta do szczelinowania nie jest dla środowiska naturalnego groźna, ale może mieć niekorzystny wpływ, dlatego też musi być poddana utylizacji. Sam proces utylizacyjny nie jest skomplikowany, jednakże wymaga wielu działań, takich jak transport i magazynowanie wody zużytej, budowa oczyszczalni itd. Doświadczenia z eksploatacji gazu niekonwencjonalnego w Stanach Zjednoczonych dowodzą, że metody utylizacji wody po szczelinowaniu są stosunkowo proste i łatwe w stosowaniu.
Zatrucie wód gruntowych – zmyślone ryzyko?
Kolejnym problemem podnoszonym przez ekologów jest ryzyko zatrucia wód powierzchniowych i gruntowych. Na temat tego zagrożenia udało się nawet w Stanach Zjednoczonych w niektórych zurbanizowanych miejscowościach wywołać niemal panikę, a rządowa Agencja Ochrony Środowiska zarządziła odpowiednie kontrole w trzech zurbanizowanych stanach. Jednakże zgodnie z głosami ekspertów, choć zagrożenia nie można zupełnie wykluczyć, to stosowana technologia, wymagająca bardzo dokładnego i szczelnego orurowania oraz ocementowania odwiertów, sprawia, że to zagrożenie praktycznie nie istnieje. Także w Polsce uznać je należy raczej za znikome. Jednak problem ewentualnego skażenia wody na obszarach poszukiwania gazu łupkowego spowodował, że władze francuskie nakazały do czerwca br. wstrzymanie prac poszukiwawczych na terenie Prowansji do czasu wykonania specjalistycznych ekspertyz przez rządowe służby. Francuskie ugrupowania ekologiczne i deputowani z partii Zielonych są zdecydowani doprowadzić do zakazu dalszych poszukiwań gazu łupkowego na terytorium Francji. Tak, jak to się stało w Szwecji.
Trzęsienia ziemi i wybuchy… karbidu
Ostatnie oficjalnie zgłaszane zagrożenie jest związane z zajmowaniem przestrzeni. Wydobycie gazu łupkowego wymaga znacznie większej liczby odwiertów niż w przypadku gazu konwencjonalnego. Ma to dwojakie rezultaty – może mieć większy wpływ na tereny zielone - jeśli złoża zgromadzone są np. w okolicach terenów leśnych - oraz możliwość niedogodności dla człowieka, tam gdzie złoża są umiejscowione w pobliżu zbiorowisk ludzkich. Z każdym z tych zjawisk można sobie jednak poradzić. Uciążliwości występują przy odwiertach poszukiwawczych, praktycznie mogą być niemal niezauważalne przy prawidłowej eksploatacji. Na serio nie można traktować innych zagrożeń, którymi straszą różne ugrupowania ekologiczne, jak np. możliwość wywołania trzęsień ziemi na skutek szczelinowania hydraulicznego czy wybuchów gazu łupkowego po zetknięciu z wodą. To ostatnie zjawisko występuje jako reakcja karbidu na wodę, ale karbid nie ma nic wspólnego z łupkami.
Ekologiczny Gazprom
Warto podkreślić, że protesty ekologów mają silnego sojusznika w Gazpromie. Olbrzymie lobby Gazpromu w Unii Europejskiej dba o to, żeby utrzymać, a nawet zwiększyć swój udział w europejskim rynku gazu. Więc pośrednio lub bezpośrednio wspiera wszystkich tych, którzy domagają się eliminacji produkcji energii z innych niż gaz konwencjonalny źródeł energii, jak węgiel kamienny i brunatny oraz geotermia. A także tych, którzy chcą na poziomie europejskim zablokować wydobycie gazu łupkowego. Między innymi w Polsce. Ostatnio Aleksander Miedwiediew, wiceszef rosyjskiego koncernu (skądinąd prezes spółki państwowej Gazprom-Eksport), ironicznie komentował przyszłość gazu łupkowego jako miraż, gdy, według niego, w istocie oznacza rujnowanie środowiska naturalnego, czego dotychczas nie dostrzegano.
Gaz łupkowy wymaga zmian w prawie
Obecnie podstawy prawne dla poszukiwania kopalin – a więc i gazu niekonwencjonalnego – zawarte są w ustawie Prawo Geologiczne i Górnicze z dnia 4 lutego 1994 r. Ustawa ta nie określa odrębnych procedur dla poszukiwania, rozpoznania i wydobywania gazu ze złóż niekonwencjonalnych. Oznacza to, że poszukiwanie i rozpoznawanie, a następnie wydobycie gazu łupkowego następuje w oparciu o te same zasady, na jakich wydobywany jest gaz konwencjonalny. Zarówno prace badawcze, jak i wydobywcze wymagają odpłatnego uzyskania koncesji wydawanych przez Ministerstwo Środowiska. Co więcej, w celu uzyskania pozwolenia na wydobycie potencjalny inwestor musi otrzymać oprócz koncesji wydobywczej od tegoż ministerstwa także dodatkowe pozwolenia od Wyższego Urzędu Górniczego i lokalnych władz samorządu terytorialnego.
Teresa Wójcik
Tekst w całości ukazał się w aktualnym wydaniu „Gazety Polskiej”
Źródło: