Socjalistyczna władza we Francji z prezydentem Hollande’em na czele najwyraźniej próbuje zapewnić w zbliżających się wyborach prezydenckich zwycięstwo swojego kandydata, tj. liberalnego lewicowca Emmanuela Macrona, byłego ministra gospodarki w rządzie premiera Manuela Vallsa, wykorzystując do tego instytucje państwowe, które kontroluje.
Bo jak inaczej wyjaśnić mnożenie w okresie przedwyborczym postępowań prokuratury i towarzyszących im przecieków medialnych dotyczących najpierw kandydata centroprawicy François Fillona, który do stycznia był murowanym faworytem we wszystkich sondażach, a następnie kandydatki Frontu Narodowego Marine Le Pen, która, jeśli wierzyć sondażom, niebezpiecznie zbliża się do pułapu 50 proc. w drugiej turze wyborów prezydenckich? Fillon i Le Pen wprost oskarżają najwyższe władze Republiki Francuskiej o próbę destabilizacji procesu wyborczego. Jednakże nikt we Francji nie prosi Brukseli o interwencję, bo ostatecznie to francuscy wyborcy, a nie holenderski komisarz ds. rządów prawa mają zadecydować, jak należy zinterpretować owe afery i kogo należy za nie ukarać.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#polityka
#Francja
Olivier Bault