Francuskie Zgromadzenie Narodowe głosami lewicy, ale i części centroprawicy przyjęło 1 grudnia nowe prawo, które pozwala ścigać autorów stron internetowych mówiących prawdę o aborcji.
Z powodu rozszerzenia definicji przestępstwa polegającego na przeszkadzaniu w dokonaniu aborcji już tylko mówienie o negatywnych stronach aborcji będzie mogło być uznane za wywieranie presji psychologicznej, co jest zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności oraz grzywną w wysokości 30 tys. euro. Przepisy idą na tyle daleko, że po raz pierwszy od ponad 40 lat francuscy biskupi zdobyli się na wyrażenie gniewu w obliczu polityki aborcyjnej państwa. Choć we Francji nie ma takiego zwyczaju, by o pomoc w wewnętrznych sporach prosić zagranicę, Polska powinna sama z siebie o tej antydemokratycznej ustawie francuskiej mówić na forum europejskim i przy okazji każdego spotkania na szczeblu rządowym między Francją a Polską. Najlepszą obroną jest atak, a skoro Polska musi się bronić przed wydumanymi oskarżeniami o łamanie demokracji, dlaczego nie miałaby sama bronić demokracji i wolności w krajach UE, gdzie naprawdę łamane są prawa człowieka?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Francja
#prawo
#media
#internet
Olivier Bault