„Obiekt monitorowany całodobowo” – z taką plastikową tabliczką na czapce chodził na manifestacje Tadeusz Korablin, jeden z liderów warszawskiego KOD-u. Miał to być protest przeciw inwigilacji obywateli. Jak ujawniła TVP.Info, Korablin był w przeszłości nie tyle obiektem monitorowanym, ile monitorującym, czyli oficerem WSI, który w latach 90. rozpracowywał partie prawicowe. Czy może dziwić, że gdy człowiek o takim życiorysie usłyszał, iż powstała organizacja będąca kontynuacją Solidarności oraz KOR-u, a także oddająca cześć Żołnierzom Wyklętym na pogrzebie „Inki” i „Zagończyka”, to zaraz do niej wstąpił? Przypomnijmy, że wcześniej Gazeta Polska VOD odkryła, iż kierowcą samochodu z nagłośnieniem, jadącego na czele manifestacji KOD-u, był Tomasz Strzelczyk, który podczas Euro 2012 prowadził marsz rosyjskich kibiców przez Warszawę, a w 2010 r. jako działacz Ruchu Palikota przed Pałac Prezydencki przynosił krzyż z puszek po piwie Lech.
Prof. Andrzej Zybertowicz postawił jakiś czas temu hipotezę, że marsze KOD-u to element rosyjskiej wojny hybrydowej przeciwko Polsce. Obecność wśród aktywistów KOD-u panów o mocno hybrydowych życiorysach to istotna poszlaka w tej sprawie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#KOD
#Tadeusz Korablin
Piotr Lisiewicz