Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Świat według naiwnych

Środowiska proaborcyjnej lewicy, walcząc o wolność wyboru, żądają jednocześnie przymusu szkolnego dla sześcio-, a nawet pięciolatków.

Środowiska proaborcyjnej lewicy, walcząc o wolność wyboru, żądają jednocześnie przymusu szkolnego dla sześcio-, a nawet pięciolatków.

„Ratujmy kobiety”, „Piekło kobiet”, „Żądamy wolności wyboru”, „Nikt nie ma prawa zmuszać kobiet do heroizmu” – te i podobne hasła słychać wobec projektu całkowitej ochrony życia, czyli odejścia od dwóch z trzech wyjątków dotychczasowej ustawy. Nowelizacja rozszerza ochronę życia również na te dzieci, u których stwierdzi się niepełnosprawność, oraz gdy dziecko jest poczęte wskutek czynu zabronionego. (Projekt obrońców życia nie zakazuje aborcji w przypadku zagrożenia życia matki).

W odpowiedzi lewica żąda (cytuję) „liberalizacji ustawy antyaborcyjnej”. Ten eufemizm w tłumaczeniu na język polski oznacza uchylenie prawa chroniącego życie, czyli szeroką zgodę na aborcję.

Jeszcze inni opowiadają się za obecną tzw. kompromisową ustawą. Praktyka jednak pokazuje, że kompromis nie działa. W ostatnich latach dziesięciokrotnie wzrosła liczba aborcji podyktowanych przesłankami zdrowotnymi dziecka, a interpretacja przypadków, w których zachodzi podejrzenie niepełnosprawności, obejmuje coraz liczniejszą listę stwierdzonych i domniemanych schorzeń. Kobiety chcąc uniknąć urodzenia dziecka, które może być obciążone niepełnosprawnością, coraz częściej decydują się na przerwanie ciąży, czyli zabicie tego dziecka. Drastyczność takich praktyk najwymowniej ilustruje głośny przypadek zabicia dziecka w Szpitalu św. Rodziny w Warszawie.

Lewica stara się nie dostrzegać tych dramatów. Walcząc zaś z „piekłem kobiet”, ignoruje jeden ze skutków aborcji, jakim może być syndrom postaborcyjny, przez same kobiety nazywany właśnie „piekłem kobiet”. Środowiska proaborcyjnej lewicy, walcząc o wolność wyboru, żądają jednocześnie przymusu szkolnego dla sześcio-, a nawet pięciolatków. Uznają również za normalny przymus szczepienia dzieci, żądają od najmłodszych lat przymusowej, demoralizującej, odzierającej z intymności edukacji seksualnej, domagają się przymusowej już nie tolerancji, ale afirmacji dla homoseksualizmu i innych wynaturzeń. Ci sami zwolennicy wolności, pod pretekstem walki z tzw. mową nienawiści, ograniczają wolność słowa, rozciągając ten postulat na wszelkie przejawy krytyki wobec środowisk LGBT. Ostatni argument: „Nikt nie ma prawa zmuszać kobiet do heroizmu” wywodzi się z utopijnej wiary, typowej dla liberalnej lewicy, że ludzkość na drodze postępu wyeliminuje wszelki trud, ból, choroby i starość. Że możliwe jest osiągnięcie przez jednostki zadowalającej jakości życia, „satysfakcjonującego poziomu dobrostanu”, a nawet szczęścia. Że postęp to prawo każdego człowieka, by jedyne życie, jakie mamy, spędzić w pogoni za przyjemnościami, bez trosk i wyrzeczeń. Jak bardzo to naiwne myślenie, pokazują statystyki depresji, uzależnień, chorób psychicznych i samobójstw właśnie w tych krajach, gdzie szeroko praktykowana jest aborcja, gdzie realizowana jest „wolność” od wierności małżeńskiej, zobowiązań rodzinnych i rodzicielskich, gdzie stosując eutanazję, można uwolnić się z obowiązku opieki nad chorym dziadkiem, rodzicem albo samemu uciec od starości, czyli „niesatysfakcjonującego poziomu dobrostanu”.

 



Źródło: Gazeta Polska

#aborcja

Jan Pospieszalski