
Agenturalne interesy
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że działania przy naszej wschodniej granicy, w tym zaangażowanie jednostek specjalnych połączonych sił białoruskich i rosyjskich, to działania wojny hybrydowej.
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że działania przy naszej wschodniej granicy, w tym zaangażowanie jednostek specjalnych połączonych sił białoruskich i rosyjskich, to działania wojny hybrydowej.
„Pora umierać” – dźwięczy mi w uszach to powiedzonko od momentu, gdy dowiedziałem się, że na sejmowej komisji, w trakcie awantury wywołanej projektem nowelizacji ustawy medialnej, Seweryn Blumsztajn przywoływał moje nazwisko w pozytywnym kontekście.
Od pewnego czasu przestałem zwracać uwagę na wypowiedzi ministra Niedzielskiego i żałuję. Teraz znów będę uważnie śledził, co mówi, bo ni stąd, ni zowąd potrafi on nagle powiedzieć coś zupełnie w poprzek obowiązującej narracji.
Artyści prymitywiści mają swoje miejsce w panteonie twórców sztuki sakralnej. Wzruszające swą wymową krucyfiksy, świątki, okazałe, malowane figury świętego Floriana, wygięte w barokowej pozie Nepomuki, a nawet całe polichromie z gatunku sztuki naiwnej, zdobią wiele naszych wiejskich kościołów.
Tragedie, jakie nawiedziły Polskę w XX wieku – niemiecka i sowiecka okupacja – zostały upamiętnione w licznych śladach, pomnikach, krzyżach, tablicach.
Czy pamiętają Państwo reakcję środowiska „Wyborczej” po porażce Tadeusza Mazowieckiego w wyborach prezydenckich? Nie mogło ono wyjść z podziwu – jak to możliwe, że nasz kandydat przegrał z Tymińskim i Wałęsą?!
Szanowny Panie Ministrze, choć od dwóch miesięcy programu „Warto rozmawiać” nie ma już na antenie TVP, do redakcji ciągle napływają listy.
Na profil „Warto rozmawiać” stale napływają świadectwa mówiące o problemach, z jakimi spotykają się pacjenci w wielu miejscach w Polsce. Niektóre wstrząsające, ukazujące bezduszność, brak empatii personelu. Inne dowodzą, jak fatalnie zostały (nie)przygotowane procedury, jak tragiczne skutki ma podział pacjentów na COVID i non-COVID. Coraz częściej nadsyłane są też informacje o wymuszaniu szczepień.
„Ludzie uchylający się od szczepień, jeżeli zachorują na covid, powinni płacić 100 procent kosztów leczenia” – mówi prof. Anna Piekarska. Wtóruje jej prof. Miłosz Parczewski, postulując godzinę policyjną dla niezaszczepionych.
Pandemia uruchamia w ludziach heroizm i ofiarność, ale niestety u niektórych budzi wyjątkowe pokłady złych emocji. Skoro nie można wyładować złości na niewidocznym wirusie, celem ataku stają się rządzący.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: trwa Powstanie Warszawskie, po pierwszych dniach euforii dowództwo zdaje sobie sprawę, że bez solidnego uzbrojenia powstańców sprawa jest przegrana. Z każdej strony docierają meldunki o rosnącej liczbie ofiar.
Pandemia to czas próby, ujawniający ludzkie postawy. Dziś dwa skrajne przykłady.
Nigdy nie twierdziłem, że nie ma epidemii. W moim otoczeniu są ludzie, którzy zarazili się i z różnym nasileniem doświadczyli uciążliwości COVID-19, również bardzo ciężko. Mając to wszystko na uwadze, nie jestem zwolniony z dziennikarskiego sceptycyzmu wobec zaleceń rządu, któremu doradza Rada Medyczna złożona podobno z wybitnych ekspertów.
Czy można przyjąć kłamstwo jako doktrynę funkcjonowania państwa? Owszem, tak. Historia dostarcza sporo przykładów, co dzieje się, gdy absurdy kwestionujące ład moralny i porządek natury urastają do rangi państwowych doktryn. Cierpienia, stosy trupów, zniszczenia, zapaść gospodarcza i regres cywilizacyjny, których doświadczyliśmy, winny być wystarczającym ostrzeżeniem.
Od czasu publikacji raportów Kinseya jesteśmy świadkami postępującej zapaści nauki w kwestii homoseksualizmu i transseksualizmu. Szarlatan i groźny pedofil pod pretekstem badań naukowych dopuszczał się seryjnych przestępstw nawet wobec dwumiesięcznych dzieci.
Reakcje polskich biskupów na przypadki nadużyć seksualnych duchowieństwa następują zwykle po kolejnych reportażach Sekielskiego i dziennikarzy TVN. Tymczasem o skandalach, których sprawcami są homoseksualni księża, od lat piszą ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, ks. Andrzej Kobyliński, ks. prof. Dariusz Oko i nieliczne grono świeckich publicystów.
W grudniu, na pamiętnym posiedzeniu Sejmowej Komisji Zdrowia, gdy prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Andrzej Matyja postulował, żeby do promocji szczepień włączyć celebrytów (bo się nie znają!), zapewnił jednocześnie, że będzie dyscyplinował lekarzy, którzy ośmielają się nie podzielać szczepionkowego entuzjazmu.
Nie wiem, skąd się bierze skłonność do używania w rządowym przekazie, językowych konstruktów rodem z minionej epoki. Nawet jeśli sformułowanie „Nowy Polski Ład” kryje dobry program, naznaczone jest przekonaniem, że można kontrolować przyszłość, tak jak dekretowały programy sowieckich i peerelowskich pięciolatek, odnowy i pierestrojki, i tak jak dziś masońska agenda postuluje „Nowy Porządek Świata”.
Gdy boleśnie zaczęliśmy odczuwać skutki pierwszego lockdownu – bezprecedensowego zatrzymania świata – sceptycy testowali często swych rozmówców, przytaczając dwa argumenty: 1. Skoro wirus jest tak śmiertelnie groźny, dlaczego nie widać wzrostu zgonów?; 2. Dlaczego nie znamy nikogo, kto ciężko choruje lub zmarł na COVID-19?
W podsumowaniach minionego, trudnego roku prościej pisać o tym, czego zabrakło i co się NIE wydarzyło niż o tym, co było. Zabrakło nam po katolicku obchodzonych świąt Wielkiej Nocy, a także wielu niedzielnych Eucharystii. Jubileusz 100. rocznicy urodzin Jana Pawła II został zmarginalizowany i przykryty absurdalnymi próbami obciążenia świętego Papieża winą za nadużycia seksualne kleru.