Kanalizacja w Powsinie powstanie później, niż planowany lot załogowy na Marsa. Na rządzonej przez PO Pradze Południe miliony wydano na rewitalizację parku, który zdaniem urzędników… nie istnieje. To tylko niektóre tematy, którymi zajmowaliśmy się ostatnio w Dodatku Warszawskim „Gazety Polskiej Codziennie”. W kończącym się tygodniu przypomnieliśmy też haniebne działania ratusza uniemożliwiające upamiętnienie ofiar tragedii smoleńskiej, zajęliśmy się planowaną dekomunizacją w podwarszawskich Łomiankach, przypomnieliśmy kulisy wstrząsającej zbrodni przy ulicy Stalowej.
W poniedziałek Grzegorz Broński przybliżył czytelnikom plany zaostrzenia kar dla piratów drogowych. Czy dzięki projektowi Zbigniewa Ziobry, uda się uniknąć tragedii takich, jak śmierć 14 letniej Klaudii na ul. Targowej?
We wtorek w Dodatku Warszawskim zajęliśmy się sprawą zaniedbań w Wilanowie, mieszkańcy od lat czekają na remont zabytkowego budynku dawnej kolejki wilanowskiej przy ul. Stanisława Kostki Potockiego 31. Popada on w ruinę, nic się z nim nie dzieje. Rada Warszawy miała się tym zająć na sesji w czerwcu. Jak można było przewidzieć, radni nie podjęli jednak tematu i zajęli się innymi sprawami… Wcześniej kwestię tę podnosił aktywnie Andrzej Melak, kiedy był jeszcze radnym Rady Warszawy (później wszedł do Sejmu w miejsce zmarłego Artura Górskiego). Pomimo wielu prób nie zdołał jednak uzyskać odpowiedzi, kiedy może dojść do remontu budynku. Sprawa wydaje się pilna, bo 30 września tego roku upływa termin pozwolenia Stołecznego Konserwatora Zabytków na dokonanie prac remontowych budynku kolejki.
To niejedyna sprawa, która trapi mieszkańców, ale nie może się doczekać pozytywnego rozwiązania ze strony władz Warszawy. Inną, jest kwestia kanalizacji ściekowej w Powsinie. Mieszkańcy stolicy kraju leżącego w Europie, w XXI w., nadal muszą się borykać z wywożeniem szamba. Podczas posiedzenia Komisji Inwestycji i Infrastruktury przedstawicielka MPWiK poinformowała, że niektórzy mieszkańcy poczekają na kanalizację nawet do 2024 r. „Dla porównania, jedna z koncepcji wysłania człowieka w załogowym locie na Marsa zakłada lądowanie już o rok wcześniej, w 2023 r.” – pisze Mirosław Sowiński.
W środę, przyjrzeliśmy się absurdom na Pradze Południe, gdzie okazało się, że park przy ulicy Znicza nie może mieć nadanego imienia generała Stanisława Sosabowskiego bo… wg urzędników teren ten nie jest parkiem. Problem w tym, że władze rządzonej przez Platformę Obywatelską dzielnicy osiem lat temu wydały ponad pięć milionów złotych na rewitalizację parku, który wg dokumentów nie istnieje: – „jak to możliwe, że teren przez dziesięciolecia określany parkiem, parkiem tym nie jest? Po drugie – skoro nie jest, to co takiego z drzewami ławkami i alejkami znajduje się przy ulicy Znicza? Po trzecie, skoro nieuregulowany status terenu nie pozwala na nadanie mu nazwy (co nie kosztuje nic), to jakim cudem wydano miliony z publicznych środków na rewitalizację nieistniejącego parku? Niestety, zadane przez nas pytania zostały bez odpowiedzi” – pisze Przemysław Harczuk. „Wnioskodawcy najbardziej boleją jednak nad tym, że na zamieszaniu z parkiem cierpi pamięć generała Stanisława Sosabowskiego. Sprawa jego uhonorowania teoretycznie nie powinna budzić żadnych wątpliwości. Stanisław Sosabowski w 1939 roku dowodził bohaterską obroną Grochowa, więc uhonorowanie go właśnie w tej dzielnicy jest naturalne. Po 1939 roku był twórcą polskich jednostek specjalnych, dowódcą w bitwie pod Arnhem” – czytamy w materiale.
W czwartek przypomnieliśmy, jak przez ostatnie sześć lat w stolicy walczono z pamięcią o Lechu Kaczyńskim i ofiarach tragedii smoleńskiej. „Przedstawiciele ratusza w ostatnich dniach ostro sprzeciwiają się Apelowi Smoleńskiemu w rocznicę Powstania Warszawskiego, jednocześnie jednak deklarują, że samym ofiarom Smoleńska hołd się należy, ale nie 1 sierpnia. My przypominamy jak w ostatnich latach wyglądał „szacunek” stołecznych władz wobec ofiar i prób ich upamiętnienia” – pisaliśmy. „Przypomnieć należy haniebne ataki na starszych, modlących się pod Krzyżem Pamięci ludzi i bezczynność podległych ratuszowi strażników miejskich, aresztowanie kwiatów składanych przez warszawiaków w hołdzie ofiarom, czy alergiczne odmawianie zgody na budowę pomnika na Krakowskim Przedmieściu” – czytamy w artykule Łucji Czechowskiej.
W piątek wreszcie coś pozytywnego – w podwarszawskich Łomiankach niebawem przestaną straszyć ulice gloryfikujące komunistycznych zbrodniarzy:
Ulica nosząca imię komunistycznej działaczki Hanki Sawickiego powinna - według lokalnego PiS - zmienić nazwę na Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Natomiast ul. gen. Zygmunta Berlinga - zdrajcy, który w 1940 r. przyjął obywatelstwo ZSRS i składał hołdy Stalinowi - ma upamiętniać postać prawdziwego bohatera: rotmistrza Witolda Pileckiego, a ul. Pionierów (politycznej organizacji skupiającej dzieci w ZSRS) na Szarży Ułańskiej 19 Września (ostatniej szarży w wykonaniu całego pułku kawalerii w historii Polski). „Niestety, niemal wszędzie dawni patroni komunistycznych morderców i zdrajców mogą liczyć na obrońców - albo w mediach takich jak „Gazeta Wyborcza” (broniąca w Warszawie choćby ul. Dąbrowszczaków), albo wśród środowisk antyklerykalnych bądź wrogich PiS. Całe szczęście ustawa dekomunizacyjna jest jednoznaczna i nie pozostawia duchowym spadkobiercom Związku Sowieckiego pola manewru: nazwy i nazwiska związane z komunizmem powinny jak najszybciej zniknąć z polskich ulic, rond, placów oraz szkół” – pisze Grzegorz Wierzchołowski.
W sobotę Grzegorz Broński przypomniał kulisy wstrząsającej zbrodni w kamienicy przy ulicy Stalowej. Zbrodnia ta do dziś porusza mieszkańców Pragi Północ. Prokuratura zakończyła śledztwo dotyczące bestialskiej zbrodni. Biegli stwierdzili, że zabójczyni trzech osób – koleżanki i jej dwójki malutkich dzieci – była poczytalna dokonując mordu. Stanie więc przed sądem. Grozi jej dożywocie. „Noc z 1 na 2 listopada zeszłego roku. Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Stalowej wyczuli dym rozprzestrzeniający się po budynku. Wezwani strażacy weszli do mieszkania na parterze. W środku dokonali makabrycznego odkrycia. W jednym pokoju leżało ciało kobiety, a w drugim znaleźli ma rtwe dzieci.Sekcja zwłok nie pozostawiła jednak wątpliwości. Maluchy - mający zaledwie roczek Norbert i siostrzyczka 8-letnia Oliwia - zatruły się dwutlenkiem węgla, ale ich matka padła ofiarą zbrodni. Na ciele kobiety odkryto liczne rany. „Tamtego wieczora koleżanki spotkały się w mieszkaniu ofiary. W trakcie rozmowy doszło do burzliwej kłótni, Magdalena M. chwyciła za nóż i zadała wiele ciosów. Ranna upadła na podłogę nie dając znaków życia. Wtedy zbrodniarka zabrała 1500 zł, telefony komórkowe i biżuterię – na koniec postanowiła zatrzeć ślady morderstwa. Podłożyła ogień i uciekła. Chociaż wiedziała doskonale, że w pokoju obok śpią Norbert z Oliwią. Nie zainteresowała się ich losem” – pisze Grzegorz Broński. „Długo spekulowano, że powodem stał się spór o pieniądze, bo kobiety razem handlowały „pańską skórką” z okazji Wszystkich Świętych. Ten motyw ostatecznie odrzucony. Co więc kierowało Magdaleną M. Nieoficjalnie – poszło o mężczyznę” – czytamy w materiale.
W Dodatku Warszawskim nie zabrakło też informacji kulturalnych, komentarzy, czy wreszcie materiałów sportowych - śledziliśmy początek sezonu w wykonaniu warszawskiej Legii, walkę mistrzów Polski o awans do Ligi Mistrzów czy przygotowania Polonii Warszawa do rundy jesiennej.
Źródło: niezalezna.pl
#Warszawa #Dodatek Warszawski
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Antoni Zankowicz