Sensacja była tym większa, że zatrzymaną okazała się nauczycielka jednej ze szkół w powiecie konińskim. Pracująca w ośrodku dla dzieci z problemami. Informację o spektakularnej akcji podała większość mediów.– Posiadała przy sobie marihuanę i metamfetaminę. Kolejną porcję tego narkotyku właśnie odebrała w przesyłce – chwalił się dziennikarzom rzecznik lokalnej policji.
W marcu śledztwo przeciwko Monice W. zostało umorzone. – Ze względu na brak czynu zabronionego – przyznaje „Codziennej” Jan Babiak, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Koninie.– Bo posłużyli się testerami, a te często dają nieprecyzyjne odczyty. I zbyt szybko pochwalili się „sukcesem” – wyjaśnia nam prawnik znający kulisy historii.
Brak konsekwencji karnych nie wyklucza jednak odpowiedzialności dyscyplinarnej. Tym bardziej że odpowiednie instytucje „nauczycielskie” interesowały się sprawą, a nawet przekazano im – jak zdradził prokurator Babiak – niektóre dokumenty ze śledztwa.– Bo organizatorzy tego procederu ciągle zmieniają ich skład, pojawiają się nowe środki nieuwzględnione na liście – podkreśla Marek Kasprzak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie.
Kobietę zatrzymano niemal dwa miesiące temu, od wydania decyzji o umorzeniu śledztwa też minęło trochę czasu, a trwa „postępowanie wyjaśniające”. Czyżby istniały wątpliwości w kategorycznej ocenie zachowania nauczycielki z Konina? Zapytaliśmy w kuratorium, czy Monika W. może wrócić do pracy z młodzieżą. Niestety, na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. A byłby to równie wielki skandal.„Jeżeli wyniki postępowania wyjaśniającego wskażą, iż obwiniona uchybiła godności zawodu lub obowiązkom nauczyciela, rzecznik dyscyplinarny prowadzący sprawę sporządzi wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i kieruje go do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Wielkopolskim” – poinformował „Codzienną” Mariusz Stróżewski, rzecznik dyscyplinarny dla nauczycieli przy wojewodzie wielkopolskim.