Sojusz Lewicy Demokratycznej walczy o przeżycie. I nie chodzi tu tylko o życie polityczne poza Sejmem, ale przetrwanie ekonomiczne. Partia ma trzy miliny złotych kredytów do spłacenia, finanse trzeszczą w szwach. Jak pisze tygodnik "Wprost", ugrupowanie pozbywa się biur w centrum stolicy i powołuje zespół ratujący przed bankructwem. To koniec postkomunistów?
Przed Sojuszem Lewicy Demokratycznej pod wodzą nowego przewodniczącego nie lada wyzwanie. Partia jest w najgorszej sytuacji w historii. Ugrupowanie, które przed kilkunastoma laty miało prezydenta i niepodzielnie rządziło w Polsce, dziś jest poza Sejmem. Ma w dodatku bardzo poważne problemy finansowe. Jak pisze tygodnik "Wprost",
w partii działa specjalny zespół, którego celem jest ratowanie ugrupowania przed bankructwem. Pierwszym krokiem w celu oszczędności jest rezygnacja z drogich, wynajmowanych od miasta Warszawa biur w centrum stolicy. Partia zrezygnowała za to ze sprzedaży nieruchomości w terenie. Z prostego powodu - ich ewentualne zastawienie to jedyna szansa na pozyskanie kredytu na kampanię wyborczą w 2019 roku.
Sytuacja postkomunistów wesoła nie jest, bo ich zobowiązania wynoszą ok. 3 mln zł. Jednak nawet uratowanie partyjnych finansów nie daje pewności sukcesu. Elektorat socjalny niemający obsesji wobec patriotyzmu i Kościoła zagospodarował PiS. Elektorat klasycznie lewicowy może przejąć Partia Razem. A w fanatycznych antyrządowych wrzaskach w stylu KOD Sojusz nie przebije lemingów od Petru i Schetyny.
Stara gwardia pezetpeerowska i wciąż wykruszające się peerelowskie kadry mogą już nie wystarczyć. Bój to jest ich ostatni?
Źródło: niezalezna.pl,Wprost
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
AZ