Trwają medialne przepychanki pomiędzy posłami Grzegorzem Schetyną a Tomaszem Siemoniakiem, politykami, między którymi najprawdopodobniej rozegra się ostateczna walka o władzę w PO. – To, że środowisko Donalda Tuska reprezentuje właśnie Siemoniak, osoba niegdyś kojarzona z prezydentem Bronisławem Komorowskim, a więc z przeciwną stroną barykady, to klęska byłego premiera – uważa dr hab. Rafał Chwedoruk w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".
Walka o władzę w PO pomiędzy Tomaszem Siemoniakiem a Grzegorzem Schetyną nie ma już jedynie charakteru konfliktu wewnętrznego, lecz zaczęła toczyć się także za pośrednictwem mediów.
Zakładaliśmy razem Platformę. Ja budowałem struktury, a on odpowiadał na mejle, które otrzymywał Donald Tusk. Takie były początki aktywności Tomasza Siemoniaka w Platformie. On zawsze był w drugim szeregu. Nigdy nie był liderem żadnego projektu i nigdy nie będzie. To jest kwestia charakteru. Albo jego braku
– powiedział Schetyna na antenie TVN24.
„
Maile, gdy tworzyła się PO? Chyba GS był w innym »projekcie«. Pracowałem wtedy jako wiceprezydent Warszawy” – napisał w odpowiedzi na swoim Twitterze Siemoniak.
O komentarz w sprawie walki w PO poprosiliśmy Jana Tomakę, szefa podkarpackiej PO.
Nie przesadzałbym z tym, że trwa jakaś walka. Jest trzech kandydatów, Grzegorz Schetyna, Tomasz Siemoniak i Borys Budka, oni teraz zaczynają jeździć po Polsce. Schetyna ostatnio miał spotkania w Ursusie. Normalne działania przed wewnętrznymi wyborami
– powiedział.
Pytany o to, kto ma najmniejsze szanse, stwierdza, że Borys Budka.
Jeśli chodzi o Schetynę i Siemoniaka, szanse są wyrównane. Ważne jest, by zarówno przegrany, jak zwycięzca umieli zachować pokorę. Ale oni obaj mają na tyle pieniędzy, że myślę, iż nie będzie problemu
– zaznacza.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Magdalena Michalska